Nowe szaty Kapicy


Były szef służby celnej Jacek Kapica dostał posadę w globalnej firmie STTAS, która zajmuje się m.in. doradzaniem jak płacić mniejsze cła. Były wiceminister finansów będzie więc doradzał jak omijać prawo, które sam tworzył.

 

Gdy w listopadzie ubiegłego roku PiS przymierzał się do objęcia władzy, jedną z pierwszych decyzji personalnych miało być zdymisjonowanie Jacka Kapicy – szefa Służby Celnej (SC), który odpowiadał w resorcie finansów za całą administrację podatkową. Nie udało się, bo Kapica sam złożył rezygnację i schował się na stanowisku starszego eksperta celnego w Izbie Celnej w Warszawie. Było to dość nietypowe rozwiązanie, z uwagi na fakt, że były wiceminister należał do nielicznych urzędników celnych, którzy legitymowali się stopniem nadinspektora, co w strukturze służby celnej stanowi odpowiednik generała w armii.


Dla samego Kapicy była to oczywiście zawodowa i polityczna degradacja. Zdymisjonowany szef Służby Celnej nie miał już wówczas żadnych złudzeń, że jego kariera w resorcie dobiega ostatecznego końca. Tak naprawdę, już od dawna czynił przygotowania do tego, aby znaleźć sobie nową pracę, która oprócz wszystkiego dawałaby mu również wystarczająco mocny parasol ochronny na wypadek, gdyby PiS-owskie władze usiłowały pociągnąć go do odpowiedzialności za decyzje, jakie podejmował w poprzednich latach.

W gruncie rzeczy Kapica swoją przygodę w rządzie zakończył nie wzmacniając kapitału swoich politycznych i branżowych wpływów, tak jak stało się to w przypadku wielu jego kolegów z rządu, którzy sprawowali w ostatnich latach ministerialne funkcje. Wiceministra Kapicy od czasów słynnej afery hazardowej z 2009 r. nie lubiano w kręgach Platformy Obywatelskiej. Za sprawą jego notatek służbowych w polityczny niebyt popadli wówczas Zbigniew Chlebowski i Mirosław Drzewiecki, a sam wicepremier Grzegorz Schetyna znalazł się w niełasce premiera Donalda Tuska, coraz bardziej stając się marginesem rządzącej Polską Platformy. Kapicy nie lubiano nie tylko w Platformie.


Jak się okazało z ujawnionych w czerwcu 2014 r. przez tygodnik „Wprost” nagrań rozmów polityków w restauracji „Sowa i Przyjaciele”, praktycznie wszyscy w ministerialnych kręgach uważali Kapicę za człowieka, z którym lepiej nie rozmawiać, ponieważ sporządzi z rozmowy notatkę i zrobi z niej użytek, niekoniecznie dobry dla jego rozmówcy. Pod wizerunkiem twardego, nieprzekupnego urzędnika, jaki kreował sobie Kapica ukrył się polityk „hakujący” swoich rozmówców i bez żadnych zahamowań dbający o swoją karierę.

Kapicę najgorzej wspominają przedsiębiorcy, którym wydał prawdziwą wojnę, usiłując ściągać z nich kolejne finansowe daniny. W sposób szczególny odczuli to biznesmeni branży hazardowej, którym m.in. bezprawnie zajęto kilka tysięcy automatów do gier o niskich wygranych. Jeszcze do dzisiaj Skarb Państwa ponosi skutki tamtej decyzji. Ale wojna Kapicy z polskimi przedsiębiorcami nie ograniczała się tylko do biznesmenów branży hazardowej. Stracili na niej również ci, którzy zajmowali się wytwarzaniem i obrotem skażonego spirytusu, który wykorzystywany jest do celów przemysłowych. Oni również byli niszczeni ulubioną bronią Kapicy, czyli pobieraniem rzekomo zaległej akcyzy, której wcześniej nikt od nich nie wymagał. Równie skutecznie szef służby celnej tą bronią niszczył polskich producentów karetek dla szpitali.


Tak było również w przypadku wielu innych branż, w których polityka Kapicy rujnowała polskie firmy i ich właścicieli, bardzo często okazywało się przy tym, że sprzyjała ona tylko wielkim międzynarodowym potentatom. Nie było zatem dziwne, że polski biznes szczerze nienawidził wpływowego ministra, życząc mu jak najgorzej. Ale Kapicy nie lubili również wykonawcy jego polityki wobec przedsiębiorców, czyli sami celnicy. Głównie dlatego, że obarczał ich kolejnymi nowymi zadaniami, których wdrażanie było nie tylko prawnie wątpliwe, lecz także niezwykle trudne do zrealizowania. Nie było zatem dziwne, że gdy w październiku 2015 r. PiS wygrało wybory, celnicy po raz pierwszy od lat wreszcie odetchnęli, licząc na to, że gorszego szefa od Jacka Kapicy mieć już nie będą. Gdy Kapica wreszcie odszedł z funkcji szefa Służby Celnej wydawało się, że zniknie na zawsze. Tak się jednak nie stało. Kilka tygodni później fora portalu celników (Celnicy. pl) poruszyła sensacyjna informacja. Okazało się bowiem, że Jacek Kapica został dyrektorem operacyjnym zagranicznej korporacji, która ma zajmować się doradztwem, w tym także takim, które dotyczy ceł (Patrz: "Pożegnanie ze służbą czyli - gdzie jest generał?").


Korporacja od wszystkiego

Jego zdjęcie pojawiło się na stronach międzynarodowej korporacji prawniczej Sandler&Travis Trade Advisory Services Inc. (STTAS) – która w 2010 r. uruchomiła swoje biuro w Warszawie – pierwsze na europejskim kontynencie. Formalnie jest to STTAS Europe spółka z o.o., która została zarejestrowana w rejestrze Wydziału Gospodarczego Sądu Rejonowego w Warszawie we wrześniu 2009 r. Udziałowcem całościowym spółki STTAS Europe jest właśnie wspomniana korporacja prawnicza Sandler&Travis Trade Advisory Services Inc. Warszawska spółka córka zatrudnia dzisiaj około 60 osób z różnych krajów, w tym także Polaków. Na swoich stronach komunikuje, że wspiera transakcje gospodarcze swoich klientów na terenie całej Unii Europejskiej i poza nią. Ma m.in. doradzać swoim klientom, jak uchronić się przed negatywnymi konsekwencjami związanymi z niepoprawnie prowadzonymi operacjami celnymi oraz pomagać im w optymalizacji dotychczasowych transakcji celnych.

W tym celu jej specjaliści analizują europejskie rynki, dokładnie śledzą przepisy po to, aby dokonać optymalizacji tych transakcji i zadowolić oczekiwania klientów. Osobą, która reprezentuje warszawską spółkę na co dzień, jest jej szef Tomasz Dziechciarz, który jednak w dokumentach rejestrowych figuruje jedynie jako prokurent i nie jest nawet członkiem jej zarządu. Dziechciarz to człowiek z mocno podrasowanym życiorysem, z którego ma wynikać, że jest specjalistą od finansów „pełną gębą”, wyedukowanym za granicą i z bogatymi doświadczeniami branżowymi w tym zakresie.


W rzeczywistości Dziechciarz jest byłym celnikiem, który w latach 1997-2000 pracował w Izbie Celnej w Katowicach. Zanim trafił do STTAS, pracował jeszcze w kilku innych spółkach, w tym m.in. w żywieckiej Hutchinson Poland i krakowskiej Tele-Fonice Kable. Do STTAS trafił w marcu 2010 r. Wtedy też z wielką pompą otwarto jej warszawskie biuro. Mogliśmy się dowiedzieć z mediów, że STTAS jest korporacją, która przedstawia się jako wiodący dostawca usług z zakresu taryf, handlu i cła na skalę światową. Jest stowarzyszona w Customs and International Trade, firmie prawniczej Sandler, Travis & Rosenberg, P. A. (ST&R) która, jak można wyczytać z podawanych przez nią informacji, „skupia swoje działania na zapewnianiu instytucjom rządowym, producentom, importerom, eksporterom oraz sprzedawcom detalicznym porad i informacji niezbędnych do spełniania stale zmieniających się wymagań światowego handlu”. ST&R podkreśla również, że jest dzisiaj „największym dostawcą usług w zakresie cła i handlu międzynarodowego na całym świecie zatrudniającym 535 specjalistów w 14 biurach w 7 krajach”. Jeśli zaczniemy szukać bliższych informacji na temat działalności warszawskiej STTAS Europe, to jest już bardzo krucho. W sieci możemy znaleźć jedynie jeden wywiad z Tomaszem Dziechciarzem, który powtarza wizerunkowe slogany. Jednak pada w nim jedno kluczowe zdanie. Otóż Dziechciarz komunikuje, że doradztwo to tak naprawdę zaledwie 20 proc. ogólnej działalności STTAS, resztę zaś zajmuje jej „monitorowanie transakcji gospodarczych”. Brzmi to jeszcze bardziej tajemniczo.

Całość czytaj w Gazecie Finansowej


============

 

Pożegnanie ze służbą czyli - gdzie jest generał?

Napisał 

Z nieukrywaną radością informowaliśmy Państwa w listopadzie zeszłego roku o odejściu ze stanowiska Szefa Służby Celnej Jacka Kapicy – największego szkodnika i destabilizatora dla polskich przedsiębiorców.

Jacek pożegnał się listem pochwalnym na swoją cześć (patrz: „Jacek Kapica żegna się ze stanowiskiem”) a E-PLAY z wielką satysfakcją pożegnał chłodno wiceministra (patrz: „Kapica żegna swoje stanowisko, E-PLAY żegna nie swojego Kapicę” ).

Po chłodnym pożegnaniu były podsekretarz(yk) zaszył się w ciemnych korytarzach Izby Celnej w Warszawie aby w cieniu i nie rzucając się nowej władzy w oczy po cichu dotrwać do upragnionej emerytury. Oprócz utraty stanowiska Szefa Służby Celnej od zawsze życzyliśmy największemu wrogowi branży hazardowej w Polsce, człowiekowi, który zniszczył i zderegulował rynek automatów aby wraz z utratą stanowiska poniósł także konsekwencje w postaci degradacji ze stopnia nadinspektora celnego (ichni generał).

Okazało się, że szczwany lis Kapica uprzedzając jakby fakty, unikając kompromitujących go decyzji sam postanowił zrzucić mundur Służby Celnej!

Proszę Państwa: pożegnajmy nadinspektora celnego Jacka Kapicę a powitajmy Jacka Kapicę – Dyrektora Operacyjnego STTAS Europe!

Zachęcamy do składania gratulacji i życzeń ;) z okazji zajęcia tak ważnego stanowiska. (Kontakt telefoniczny oraz mailowy znajduje się na stronie STTAS o TU).


 








(17)
  • Czyli brak zakazu prowadzenia konkurencyjnej działalności dla wysokich funkcjonariuszy. Przypadek ?
  • Dziwię się, że jeszcze go nie utopiono w tym skażonym spirytusie.
  • avatar
    Jak zmieni się władza to wróci i weźmie na tapetę te firmy, którym celowo źle doradził.
  • A ja mu życzę kariery jak najlepszej byle z dala od skarbowości.
  • Najgorsze, że nasi ministrowie w ministerstwie finansów nie wywodzą się z aparatu skarbowego, a z jakichś prywatnych firm, a ostatnio najczęściej z banków...

    To ja już wolę naszego Jasińskiego, nawet jeśli pracował w milicji. Przynajmniej związany z organami ścigania przestępstw finansowych, więc nie jest mentalnie w oderwaniu od tego, do czego został powołany, jak niektórzy inni.
  • gyokuro: "To ja już wolę naszego Jasińskiego, nawet jeśli pracował w milicji. Przynajmniej związany z organami ścigania przestępstw finansowych, więc nie jest mentalnie w oderwaniu od tego, do czego został powołany, jak niektórzy inni."

    Naprawdę wolisz?
    Przecież to typowy "utrwalacz". Czyny nie pozostawiają wątpliwości. Jeżeli "nasi" obecni szefowie w MF nie zdegradują w trybie pilnym tego celnego "generała" do "szeregowca" - dostaniemy kolejne argumenty, że pracujemy w resorcie, który "dobra zmiana" omija szerooo...kim łukiem.

    Kapica natomiast pokazuje, że ostre słowa kierowane tutaj nie raz pod jego adresem były zbyt łagodne. Ale nie jest to chyba jakieś zaskoczenie dla kogokolwiek.
  • achlarwa, trzeba najpierw dowieść Jego win, a nie wydawać od razu na niego wyrok. Poczekajmy na sprawdzenie akt, a nie szermujmy określeniami typu "utrwalacz".

    Utrwalaczami władzy nazywano funkcjonariuszy, którzy działali we wcześniejszych latach, a GIKS nie jest aż taki wiekowy.

    Oddaje się honory faktycznym utrwalaczom, co widać na wszelkiego rodzaju akademiach ku czci, chodzi mi zwłaszcza o wojskowych z LWP, i jakoś nikt się nie burzy, a tutaj mowa o człowieku, który zaczynał pracę w latach osiemdziesiątych.
    Ważne czy komukolwiek uczynił cokolwiek niedobrego, a o tym jakoś nie słychać.
    Jeśli od początku interesował się kryminalistyką, to gdzie miał pracować? Policji wtedy nie było.
  • gyokuro: mylnie odczytałaś określenie "utrwalacz". Utrwalacz to taki, co wprowadza zmiany na zasadzie "nihil novi", czyli "utrwala" stary układ. Jest inaczej?
    Nie ma potrzeby dowodzenia win, wystarczy przejrzeć "dobre zmiany" i "jeszcze lepsze zmiany" tego pana.
    Sprawdź też, kiedy rządził CBA w Gdańsku i jaka "mafia" od lat obstawia tam wszystkie "koryta"...
  • achlarwo, ja nie jestem z Gdańska, więc nie bardzo orientuję się w tamtejszych mafiach.
    Nie znam pana Jasińskiego, więc właśnie dlatego wolę zaczekać na sprawdzenie akt, bo nie mam wiedzy na temat Jego działalności, ani w Gdańsku, ani gdziekolwiek indziej.

  • A co do zmian, to na razie żadnej nie wprowadzono, nie tylko dobrej. Są zapowiedzi, ale mało informacji.
    Podwyżek dla skarbowców jak nie było, tak dalej nie ma.
    Zapowiedzi wyglądają nieciekawie. Rozwalą kontrolę skarbową, a "elitę" wcisną na siłę do UCS, bo wygląda na to, że nie wszystkich wezmą na stałe, a jeśli już, to może to być jakieś 500 osób.

    Propozycje zatrudnienia można otrzymać w innym krańcu kraju, jeśli zapowiadają, że to będzie wg zapotrzebowania.
    To, że przez pół roku będziemy mieli pracę na podstawie śmieciowej umowy, nie zapowiada niczego dobrego.
    Mogliby powiedzieć coś więcej dużo wcześniej, to człowiek wiedziałby przynajmniej czego się spodziewać i zacząłby się rozglądać za nowym zatrudnieniem, albo poszedłby na jakąś podyplomówkę, aby móc potem zmienić profil zatrudnienia.
    W UAS też można nie otrzymać pracy, bo jak będą rozwalali małe urzędy, to gdzieś będą musieli przyjąć tych pozwalnianych merytorycznych, więc dla UKS-owców już miejsca nie będzie. Urzędy skarbowe nie są z gumy.

    W dodatku rozwalą też służbę celną, jak słychać u celników...
  • Tropić każdy krok gościa. Przetrzepać podatkowo podobnie jak trzeba Parafie. To nie ma prawa nigdy powrócić.
  • gyokuro napisał "Jeśli od początku interesował się kryminalistyką, to gdzie miał pracować? Policji wtedy nie było". Wspaniałe usprawiedliwienie. Przecież wszyscy, którzy wstępowali do milicji i pracowali w Wojewódzkich Urzędach Spraw Wewnętrznych nienawidzili komuny i popierali solidarność. Dlatego też tylko oni są w stanie wprowadzać dobre zmiany.
    Pozostali natomiast choćby się interesowali także kryminalistyką, a nie byli w milicji nie zasługują na wysokie stanowiska w MF.
  • Historycznie. Pracownicy US byli pracownikami mianowanymi. Po uchwaleniu zmiany tych przepisów utracili te prawa. Jako przyczyny zmian powołano konieczność oczyszczenia szeregów US z osób współpracujących z różnymi komunistycznymi służbami / UB,SB i inne/. No ale jak zwykle prawo tylko dla maluczkich.
  • avatar
    Chyba jakoś nie oczyścili, skoro teraz wprowadzają KAS (chyba) m.in. dla tych samych celów.
    Utraciłem prawa mianowanego pracownika pod rządami ustawy o pracownikach urzędów i izb skarbowych, kiedy weszła ustawa o służbie cywilnej, choć z żadnymi komunistycznymi służbami /UB, SB ani inne/ nie współpracowałem.
  • Sprinter, jakiego oczyszczenia? To my, z nikim nie współpracujący, straciliśmy prawa pracowników mianowanych, a SB-cy jak siedzieli w pracy, tak dalej siedzą, a niektórzy jeszcze brali podwójne wynagrodzenie - emki milicyjne i wypłatę z UKS.
  • Napisałem że jak zwykle prawo tylko dla maluczkich!
  • Czyżby ta firma STASS powstała z przekształcenia się STASI?

Tylko zalogowani użytkowicy mogą dodawać komentarze.