„Money” dla money, money, money czyli co się sprzeda, a co nie...


Afera Banasia.

Urzędnik KAS: Zatkało mnie, potem mieliśmy z tego trochę śmiechu.

 

- Tyle się przez lata nasłuchałem o etosie pracy urzędnika, o obowiązku wobec narodu, o wspólnym interesie i satysfakcji związanej ze służbą. Wymagania wobec nas, szeregowych urzędników są ogromne, a tutaj szef KAS takie lody kręci - mówi urzędnik skarbowy.

Kłopoty prezesa Najwyższej Izby Kontroli związane z jego krakowską kamienicą wstrząsnęły polską sceną polityczną. Temat pojawia się jednak nie tylko w telewizyjnych debatach polityków, ale i na polskich ulicach, w domach i...urzędach skarbowych.
(...)

Jak już pisaliśmy w money.pl, w takim przypadku możemy mieć do czynienia z próbą uniknięcia opodatkowania. Słuchający tłumaczenia szefa NIK, byłego ministra finansów i byłego szefa KAS, pracownik kontroli skarbowej z dużego wojewódzkiego miasta nie mógł uwierzyć w to, co słyszy.

- Zatkało mnie, potem mieliśmy z tego trochę śmiechu, ale w końcu przeważyło zażenowanie. Ręce opadają, kiedy mamy do czynienia z takimi podwójnymi standardami i przykładaniem podwójnej miary, w zależności od tego, kto na jakim stołku siedzi. Przecież my mamy wyłapywać takie numery i do tego nas Marian Banaś zachęcał - mówi urzędnik, który z oczywistych powodów pragnie zachować anonimowość.

Jak przekonuje, mimo tego, że afera wybuchła przed tygodniem, ciągle jest to główny temat rozmów na korytarzach w urzędach Krajowej Administracji Skarbowej.
- Tyle się przez lata nasłuchałem o etosie pracy urzędnika, o obowiązku wobec narodu, o wspólnym interesie i satysfakcji związanej ze służbą dla dobra ogółu. Wszyscy ze skarbówki o tym mówią, bo wymagania w stosunku do nas, szeregowych urzędników, są ogromne, a tutaj szef KAS takie lody kręci - mówi.

Nasz rozmówca zwraca uwagę na to, jak wiele czasu i energii poświęca się na doszkolenie pracowników KAS w zakresie polityki antykorupcyjnej i procedur dotyczących nawet najdrobniejszych spraw. Urzędnicy podpisują kodeksy pracowników celno-skarbowych, kodeksy pracowników służby cywilnej.

- Wymagania są bardzo wyśrubowane. To dodatkowo sprawia, że dla nas cała ta afera jest szokiem. Tym bardziej że pracujemy za naprawdę niewielkie pieniądze i mamy jeszcze ograniczenia, jeżeli chodzi o pracę poza urzędem. A tu nasz były szef opowiada o sposobach na unikanie podatków, a w gazetach piszą jeszcze o jego potężnym majątku - mówi urzędnik.
(...)

- Jestem ciekaw, jak o takiej próbie optymalizacji podatkowej będą mówili trenerzy z Ministerstwa Finansów. Oczywiście może być trudno zachować nam powagę, ale proszę wierzyć, że dla nas tak naprawdę jest to bardziej żenujące niż zabawne - podsumowuje urzędnik.

Sprawa rozgrzewa umysły urzędników, którzy upust swojej frustracji dają również w internecie. W serwisie skarbowcy.pl pod jedną z depesz dotyczącą afery czytamy:

"Szczerze? W głowie mi się nie mieści, żeby to wszystko mogło wyglądać, tak jak opisują media. A jeszcze bardziej, że ktoś taki jak szef KAS, minister finansów, szef NIK w jednej osobie mógł dopuścić się takich numerów. A może mam za małą głowę?" - pyta retorycznie jeden z użytkowników forum.

"Mam zastrzeżenia do służb, że nie sprawdziły tego wcześniej, zanim ten pan został szefem KAS" - pisze inny.

"Mamy więc kuriozalną sytuację – pan M. Banaś przyznał się publicznie jak "zoptymalizował" sobie podatek, a skarbówka siedzi cicho. Gdyby coś takiego zdarzyło się tobie drogi czytelniku, już zbierałbyś pieniądze na karę. I to pewnie niemałą. Ale nie od dziś wiadomo, że jedno prawo dla nas, drugie prawo dla nich, jak śpiewał klasyk - podsumowuje kolejny.

KRZYSZTOF JANOŚ

 

"Sprawa rozgrzewa umysły urzędników, którzy upust swojej frustracji dają również w internecie"
Upust swojej frustracji? Czy upust swoich wątpliwości?
A to duża różnica. Prawda?
 
"mówi urzędnik, który z oczywistych powodów pragnie zachować anonimowość".
Uwielbiacie takie teksty, co? Skoro anonimowy, to można takiemu "anonimowemu" wcisnąć każde słowo. 
I tak nikt go nie zweryfikuje. Bo to przecież jakiś "anonimowy urzędnik", "anonimowy rozmówca", "anonimowy poseł PIS", "anonimowy alkoholik"...

Money mouth

 
A teraz wróćmy do źródła.

http://www.skarbowcy.pl/blaster/extarticle.php?show=article&article_id=26822

O co pyta retorycznie jeden z użytkowników forum?
napisał kasowski 24-09-2019 (21:00)?
Szczerze? W głowie mi się nie mieści żeby to wszystko mogło wyglądać tak jak opisują media.
A jeszcze bardziej że ktoś taki jak szef KAS, min. fin, szef NIK w jednej osobie mógł dopuścić się takich numerów.
A może mam za małą głowę?
Jak napisałem tutaj http://www.skarbowcy.pl/blaster/extarticle.php?show=article&article_id=26823 nie takie oskarżenia padały.
A jak w tym przypadku to wygląda i czym to się zakończy?
Pożyjemy, zobaczymy.


Co zacytował dziennikarz?
Szczerze? W głowie mi się nie mieści żeby to wszystko mogło wyglądać tak jak opisują media.
A jeszcze bardziej że ktoś taki jak szef KAS, min. fin, szef NIK w jednej osobie mógł dopuścić się takich numerów.
A może mam za małą głowę?
Połowę komentarza. 
  
Co pisze inny? 
napisał gyokuro 28-09-2019 (13:43)  

Mam zastrzeżenia do służb, że nie sprawdziły tego wcześniej, zanim ten pan został szefem KAS.
Natomiast wyciąganie tej sprawy akurat teraz jest bardzo związane z wyborami.

Co zacytował dziennikarz?
Mam zastrzeżenia do służb, że nie sprawdziły tego wcześniej, zanim ten pan został szefem KAS.
Też połowę wypowiedzi.
 
Oczywiście dziennikarz ma prawo do cytowania dowolnych fragmentów wypowiedzi, a pomijania innych (niewygodnych dla założonej tezy), 
tak jak sąd ma prawo do uznawania jednych dowodów, a do odrzucania innych (niewygodnych do ustalenia wyroku) .
Ale to jest tylko połowa prawdy. A pół Prawdy to jak połowa Pupy.
CAŁA Prawda to jest cała Pupa: składa się z dwóch półpup.

Tongue out


No ale takie jest dzisiejsze "niezależne dziennikarstwo". Niezależne od obiektywizmu...




(3)
  • Doznałem szoku kiedy przeczytałem swoje słowa na money.pl jako cytat do tezy "Banaś robił takie rzeczy, że nawet skarbowcom w głowach się nie mieści". W moim wpisie był szok, że media piszą takie rzeczy na temat Banasia, że aż w głowie mi się nie mieści, że ktoś taki jak szef KAS, min. fin, szef NIK w jednej osobie mógłby dopuścić się takich numerów. Ale że wszystko jest możliwie na tym świecie to stwierdziłem, że może mam za małą głowę?

    Oczywiście niczego nie można wykluczyć i ręki sobie nie mam zamiaru dawać obcinać za Banasia, ale też wyraziłem wątpliwość w prawdziwość wszystkiego co napisał autor artykułu Bertold Knittel (jakież polskie imię i nazwisko! Podobnie zresztą jak staroszlacheckie Stuhr) podając link do innej swojej wypowiedzi na jego temat, że ten sam dziennikarz 18 lat temu nie tylko napisał nieprawdę czy fałszywie oskarżył wiceszefa MON Romualda Szeremietiewa, ale brał udział w AKCJI na zamówienie ówczesnego min. obrony Komorowskiego skompromitowania Szeremietiewa. Mając taką wiedzę można mieć podejrzenia, że teraz może bierze udział w akcji skompromitowania Banasia. Wtedy Szeremietiew był niewygodny dla Komorowskiego, teraz Banaś jest niewygodny mafiozom VATowskim. A więc jaka jest cała prawda i tylko prawda, to się okaże: pożyjemy, zobaczymy. Może część jest prawdą, a może "pobili go więc był zamieszany w bójkę". Albo "ukradli mu zegarek, więc był zamieszany w kradzież"?

    TAKA była moja PRAWDZIWA intencja.

    A jaka intencja wynika z takiego wyrwanego z kontekstu fragmentu wypowiedzi:
    "Szczerze? W głowie mi się nie mieści żeby to wszystko mogło wyglądać tak jak opisują media. A jeszcze bardziej że ktoś taki jak szef KAS, min. fin, szef NIK w jednej osobie mógł dopuścić się takich numerów. A może mam za małą głowę?"

    Że "Banaś robił takie rzeczy, że nawet skarbowcom w głowach się nie mieści".

    Jest różnica?
  • Wyświetleń: 3506
    Wow! Jakie duże zainteresowanie artykułem!

    Zaraz będzie 4.000 wyświetleń!
  • Wyświetleń zaraz będzie 6000

    Pewnie skarbowcy boją się powiedzieć czegoś negatywnego o Banasiu, ale ten artykuł traktuje akurat nie o kwestii "winien - niewinien" tylko o "rzetelności dziennikarskiej" na przykładzie artykuł na money.pl. polegającej na cytowaniu wybranych fragmentów komentarzy pod założoną z góry tezę.

    W kwestii "winien - niewinien" akurat może rozstrzygnąć tylko sąd.
    Inna sprawa że jak to rozstrzygnie to zależy przede wszystkim KTÓRY sędzia będzie orzekał.
    Jeśli np. jakiś sworzeń czy tuleja to z góry wiadomo.
    Ostatni przykład: https://www.tvp.info/44744821/sad-orzekl-ze-tvp-ma-sprostowac-informacje-ws-paragonu-budki
    Gość wprowadził CELOWO w błąd widzów (wyborców) a sąd orzekł, że "cena na paragonie jest prawdziwa".

    Budka powiedział w TVP: "2 tys zł które rodzice muszą wydać, TYLKO dlatego, że ten rząd zamiast dofinansowywać służbę zdrowia woli wydawać na nagrody dla ministrów".
    A to jest NIEPRAWDA.
    1-"rodzice muszą wydać" BO NIE MUSZĄ. Na TEN lek była zbiórka na pomagam.pl!
    2-"ten rząd zamiast dofinansowywać służbę zdrowia woli wydawać na nagrody dla ministrów".
    Dofinansowuje, bo lek jest refundowany.
    DWA KŁAMSTWA w jednym zdaniu.
    Ale sąd uznał że i TVP i Samuel Pereira kłamią.
    A contrario: Budka mówił prawdę

Tylko zalogowani użytkowicy mogą dodawać komentarze.