W wakacje na Mazowszu liczba kontroli skarbowych u przedsiębiorców spadła w stosunku do 2022 r. aż o połowę, a na północy kraju o jedną trzecią. Ministerstwo Finansów twierdzi, że to wynik m.in. niekarania tych, których przyłapano na wykroczeniu pierwszy raz. Związkowcy z KAS mają na to inne wyjaśnienie.
Okres od lipca do września to tradycyjnie czas najbardziej wytężonych wakacyjnych kontroli skarbowych, jeśli chodzi o paragony fiskalne. Przed tegorocznymi wakacjami Ministerstwo Finansów uruchomiło nawet specjalną akcję "Weź paragon – nie daj się oszukiwać i wspieraj uczciwą konkurencję".
Nakłaniało w niej Polaków, by żądali wydania paragonu oraz zabierali go ze sobą, bo przedsiębiorcy "zbierają pozostawione przez klientów paragony, by je potem anulować". Takie porzucone paragony służą również do wystawiania tzw. pustych faktur.Ministerstwo zachęcało również do zgłaszania przedsiębiorców, którzy nie wystawiają paragonów i narażają na uszczuplenie budżet państwa.Rząd Zjednoczonej Prawicy twierdzi, że skutecznie walczy z tzw. luką vatowską i oszustwami podatkowymi, jednak wielkość szarej strefy rośnie i osiągnie w tym roku poziom 19,6 proc. PKB – szacuje Instytut Prognoz i Analiz Gospodarczych. W ubiegłym roku było to 18,9 proc. Takich złych wyników nie było od dziesięciu lat.
Zaskakujące dane skarbówki
Z politycznych zapowiedzi można byłoby oczekiwać, że w minione wakacje kontroli będzie więcej i będą one bardziej dotkliwe dla tych, którzy na podatkach oszukują. Z zebranych przez nas danych wynika jednak, że skarbówka była bardziej wyrozumiała dla przedsiębiorców niż jeszcze rok temu. Z danych Mazowieckiej Krajowej Administracji Skarbowej wynika, że kontrole paragonów fiskalnych od lipca do końca września przeprowadzono 11 174 razy. Rok temu – 21 668 razy, czyli niemal o połowę więcej.Wystawiono też dużo mniej mandatów: w tegorocznym sezonie wakacyjnym 1291, a rok temu – 2443 . Duże różnice widać również w łącznej kwocie nałożonych mandatów. W tym roku na Mazowszu kary za te trzy miesiące sięgnęły 2 mln 645 tys. zł, podczas gdy w 2022 r. było to 3 mln 341 tys. zł.
Przykładowo, w Pomorskiej Krajowej Administracji Skarbowej w tegoroczne wakacje przeprowadzono 5405 kontroli, z których 519 zakończyło się nałożeniem mandatu. Łączna kwota manatów wyniosła 795 760 zł.Dla porównania, w 2022 roku analogicznych kontroli zrealizowano 7220, wystawiono 743 mandaty na łączną kwotę 1 215 222 zł.Spadki zanotowano również w zachodniopomorskiej KAS. W tegorocznym okresie letnim przeprowadzono tam 9717 działań, które w 439 przypadkach zakończyły się mandatami na łączną kwotę 536 220 zł.W tym samym okresie 2022 r. działaniom mandatowym i tzw. nabyciom sprawdzającym (kontrolerzy skarbówki kupują towar lub usługę sprawdzając, czy sprzedawca wyda im prawidłowy paragon fiskalny) poddano 14 099 podmiotów. Wystawiono 1091 mandatów na łączną kwotę 1 595 264 zł.
Dlaczego KAS prowadziła mniej kontroli?
Co jest przyczyną tak znaczących spadków w statystykach w tym roku?
Dwoje naszych rozmówców z dwóch różnych związków zawodowych, działających w Krajowej Administracji Skarbowej, twierdzi, że kontrolerzy skarbowi otrzymywali w tym roku ustne instrukcje od swoich przełożonych, aby nie kontrolować przedsiębiorców m.in. podczas imprez politycznych organizowanych z udziałem rządu lub partii PiS.Dodają, że im bliżej było do daty wyborów, tym kontrolerzy mieli być łagodniejsi i bardziej tolerancyjni wobec drobnych przedsiębiorców, szczególnie w miejscowościach, gdzie jest duże poparcie dla rządzącej partii.Obowiązywać miała zasada: "swoich nie karzemy, tylko pouczamy. Mandaty to ostateczność, wręczać je można dopiero przy kolejnym wykroczeniu skarbowym, a nie już za pierwszym razem" – opowiada nam jeden ze związkowców. Informacje te potwierdzają nam również drobni przedsiębiorcy.
W ubiegłym roku ciągle się kręcili po naszym bazarku i wlepiali mandaty po tysiąc lub półtora tysiąca złotych. Mimo że nie byli stąd, tylko np. z Mińska Mazowieckiego albo Warszawy, poznawaliśmy ich już z daleka. Zawsze dziwnie się zachowywali, nerwowo rozglądali – mówi przedsiębiorczyni z Otwocka.
I dodaje, że kupowali bardzo mało, np. jednego pomidora albo dwa jabłka. Przy wypisywaniu mandatów nie było jednak żadnej taryfy ulgowej, ani tłumaczeń, że to pierwsze takie wykroczenie. – Jednak w tegoroczne wakacje było inaczej, nie było nikogo. Przez całe lato ani jednej kontroli – podkreśla nasza rozmówczyni.
Z kolei młody właściciel krakowskiej lodziarni, Michał Filipek, opowiedział nam, że w tegoroczne wakacje on i jego pracownicy uzbierali w sumie od skarbówki mandaty na łączną kwotę 7 tys. zł.
Kontrolerzy przyjeżdżali do niego z Nowego Targu i Wadowic.
Nie było żadnej taryfy ulgowej ani tłumaczenia, że to pierwsze przewinienie, że jestem młody i niedoświadczony. Za paragony byłem wzywany do Urzędu Skarbowego i zabierany do pokoju przesłuchań – relacjonował nam przedsiębiorca.
"Uwaga – rok wyborczy" – tak zatytułowany jest jeden z akapitów instrukcji, którą otrzymali wszyscy pracownicy i funkcjonariusze Krajowej Administracji Skarbowej w województwie lubuskim.
Dokument na początku września ujawnili dziennikarze tvn24.pl. "Ze względu na trwający 'rok wyborczy' należy spodziewać się, że tego rodzaju imprezy plenerowe w pewnym stopniu będą wykorzystywane przez kandydujących do autoprezentacji w kampanii wyborczej. Wobec powyższego, w trosce o zachowanie pozytywnej atmosfery wyborczej uprzejmie proszę, aby każdorazowo przed wszczęciem działań kontrolnych sprawdzać, czy na danej imprezie odbywa się (bądź zaplanowano) występ kandydujących polityków. W przypadku potwierdzenia takich sytuacji, sugeruje się, aby działania kontrolne podejmować tylko w przypadku sprawdzonych informacji o nielegalnej dystrybucji alkoholu w tym miejscu" – brzmi upubliczniona przez dziennikarzy instrukcja, która jest zbieżna z tym, co słyszymy od naszych informatorów.
"Nikt nie będzie płacił z własnej kieszeni"
Bardzo doświadczony kontroler z Krakowa powiedział nam, że z powodu trudnej sytuacji finansów publicznych i nakazu oszczędzania ograniczono skarbówce fundusze na tzw. nabycia sprawdzające, co może bezpośrednio przekładać się na liczbę przeprowadzanych kontroli i łączną kwotę mandatów.
– Kontrolerzy nie przeprowadzają kontroli na terenie swoich miast zamieszkania. Byłoby to dla nich zbyt niebezpieczne, szczególnie w małych miejscowościach, w których wszyscy się znają – tłumaczy nasz rozmówca.
Tymczasem pieniędzy na paliwo na dojazdy do innych miast nie ma, podobnie jak nie ma pieniędzy na droższe zakupy czy usługi. – Nie stać nas kupowanie w drogich restauracjach czy hotelach. Nikt nie będzie płacił za to z własnej kieszeni – mówi wprost nasz informator.
Ministerstwo zaprzecza. "Obowiązuje zasada neutralności politycznej"
(...)
całość: money.pl
Katarzyna Bartman, dziennikarz money.pl
Neutralność polityczna - żarty. Niech się przyjrzą kto pełni najwyższe funkcje w KAS i przez kogo te osoby były tam wprowadzane i przez kogo awansowane.