Zwolnienia grupowe w natarciu. Przed nami kolejna fala


Coraz większa liczba zwolnień grupowych to efekt nie tylko zwiększonych kosztów energii i rosnących kosztów pracy. Płacimy cenę za coś jeszcze. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w 2024 roku była największa od wybuchu pandemii liczba zwolnień grupowych, zarówno zgłoszonych, jak i zrealizowanych. Potwierdzają to wyliczenia Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Socjalnej (MRPiPS), które pokazują, że pracodawcy zgłosili i zrealizowali plany zwolnień grupowych obejmujące 37,3 tys. pracowników. To wzrost w porównaniu z 2023 r., kiedy to planowano zwolnić 30,6 tys. osób. 

 

Liczono na to, że w tym roku sytuacja się uspokoi, ale niestety tak się nie stało. Statystyki (MRPiPS) pokazują, w ciągu dwóch pierwszych miesięcy 2025 r. roku (nowszych danych nie ma) zgłoszono zwolnienia grupowe obejmujące łącznie 14,8 tys. pracowników. W porównaniu z tym, co było rok temu, to wzrost o 300 proc. Ponadto 7,7 tys. osób już straciło pracę. Sytuacji nie poprawia fakt, że wprawdzie w lutym zapowiedzianych zwolnień grupowych było trochę mniej niż rok wcześniej, bo jednocześnie liczba zrealizowanych zwolnień - 5,7 tys. osób - była aż o 250 proc. większa niż przed rokiem.

Zwolnienia grupowe to nie tylko dramat każdej osoby tracącej pracę, ale również wielki problem dla miejscowości, zwłaszcza tych mniejszych, w których się odbywają, kiedy firma redukująca zatrudnienie jest największym pracodawcą w mieście. Tak właśnie dzieje się w przypadku Fabryk Łożysk Tocznych- Kraśnik S.A, gdzie pracę ma stracić aż 310 osób, czyli co trzecie zatrudniony. Zwolnienia zostały zgłoszone do Powiatowego Urzędu Pracy i już się rozpoczęły.

Kolejne osoby pracę będą tracić do czerwca. Jak mówi Krzysztof Staruch, burmistrz Krasnika to dramat nie tylko osób tracących pracę, ale całego Kraśnika, liczącego około 33 tys. mieszkańców. Włodarz miasta wyjaśnia, że „fabryka jest ważnym elementem miastotwórczym”. Będzie mniej miejsc pracy, także w firmach współpracujących, mniej podatków i mniej powodów do tego, żeby młodzi zostawali na miejscu.

Najczęściej bezpośrednimi powodami zwolnień grupowych są rosnące koszty energii i pracy. Jest jednak jeszcze jedna ważna przyczyna. Eksperci nazywają ją odroczoną restrukturyzacją. Przestają właśnie działać narzędzia, dotacje i ulgi, które wprowadzono dla firm najpierw, gdy pojawiła się pandemia, a potem, kiedy wybuchła wojna w Ukrainie. Firmy mają coraz wyższe koszty i zaczynają je ciąć. Nie wiadomo też, jak w dłuższej perspektywie, na sytuację wpłyną cła nakładane przez USA. 




(2)
  • Najlepiej zrobimy jak grupowo zwolnimy przed terminem obecną klikę.

  • @skarbonauta 08-04-2025 (20:57) Masz całkowitą rację t/j

    Cała ta SEKTĘ wyższych szczeblem trzeba "WYWALIĆ" : tych gnębicieli , mobbing-owców

    widzących tylko "swój czubek nosa" a wszystko inne niszczących od zarządzania po ludzi.

     

Tylko zalogowani użytkowicy mogą dodawać komentarze.