Teraz jest 10 wrz 2025, 19:08



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2082 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 117, 118, 119, 120, 121, 122, 123 ... 149  Następna strona
Katastrofa smoleńska 
Autor Treść postu
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Katastrofa smoleńska
Pytania do profesora Artymowicza

W związku z Pańską prelekcją na konferencji w Kazimierzu mam następujące pytania do Pana prezentacji:

1. Przedstawił Pan slajd na którym widać drzewa o które miał uderzyć tupolew, w tym brzozę pancerną oraz drzewa przed ulicą Gubienki. Naniosłem współrzędne tych drzew (1,2,3) oraz punktu FMS w układzie brzozy zgodnie z podziałką którą podał Pan na slajdzie:

Obrazek

Porównałem też Pański schemat ze zdjęciem tych drzew.

Obrazek

Jak widać, drzew jest więcej niż 3. Które z nich Pan pominął i z jakiego powodu?

Obrazek

2. Po wprowadzeniu Pańskich współrzędnych na mapę satelitarną i ustaleniu jako punktu wstawienia punktu FMS drzewa są poprzesuwane, np. jedno z drzew wędruje na drugą stronę ulicy Gubienki, zaś drugie wyrasta na środku jezdni.

Obrazek

Kto w powyższej analizie się myli: ja czy Pan?

3. Czy współrzędne geograficzne drzew z Pańskiej analizy są ogólnie dostępne, jeśli tak, to gdzie można je znaleźć?

4. W prezentacji podaje Pan że skrzydło mogło odpaść nie dalej niż 20 m za brzozą. Jak w takim razie wytłumaczy Pan obecność przełomu drzazgowego w brzozie, który oznacza że skrzydło NIE MOGŁO odpaść za tą brzozą?

Dodatkowe pytanie:

5. Jaka jest dokładność z jaką zlokalizował Pan drzewa na mapie satelitarnej? Tej informacji nie ma na slajdach, czy ten temat był poruszany na konferencji?

http://niepoprawni.pl/blog/2140/pytania ... rtymowicza

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

PAN PROFESOR ARTYMOWICZ OBLICZA UTRATĘ SIŁY NOŚNEJ

Wczoraj, polemizując z ekspertami Zespołu Parlamentarnego, Pan Profesor Artymowicz był łaskaw napisać notkę

http://fizyka-smolenska.salon24.pl/4320 ... ily-nosnej

w której podał m.in. obliczoną przez siebie siłę nośną straconą przez samolot na brzozie.
Notka ta jest kolejnym dowodem na to, że przedstawione w czasie konferencji w Kazimierzu obliczenia profesora nie mają wiele wspólnego z katastrofą w Smoleńsku. Pierwszy tego symptom mieliśmy gdy okazało się, że profesor w danych wejściowych do swoich obliczeń zupełnie zignorował wysokości radiowe podane w raportach, być może z powodu zwykłej ignorancji - gdyż nie wiedział (i do dziś nie wie, a jeśli wie to się nie przyznaje), w jaki sposób radiowysokościomierz tupolewa wskazuje wysokość- wydawało mu się bowiem, że do wózków podwozia głównego, co nie jest prawdą. Z moimi bezowocnymi próbami wyjaśnienia profesorowi zawiłości działania radiowysokościomierza RW-5 w tupolewie można zapoznać się tutaj:

http://niepoprawni.pl/blog/2140/pytanie ... ymowicza-2

Ponieważ Pan Profesor Artymowicz jest wyjątkowo płodnym blogerem i czasem trudno nadążyć za (nierzadko merytorycznymi) zmianami w jego notkach, niniejsze opracowanie jest odniesieniem do notki Pana Profesora zarchiwizowanej przeze mnie 07.07.,13:43. Kursywą zaznaczam cytaty z prof. Artymowicza. Za ewentualne zmiany na blogu profesora w stosunku do posiadanej przeze mnie kopii nie biorę odpowiedzialności. Niestety, moje kilkukrotne próby zwrócenia Panu Profesorowi uwagi na niezgodność jego danych z raportami okazały się nieudane (jako że zostałem przezeń zignorowany). Stąd właśnie niniejsza notka.
A teraz oddajemy głos Panu Profesorowi Artymowiczowi:

(1) Ponieważ tuż za brzozą współczynnik obciążenia (loading factor) od  samego skrzydła ustalił się na mniej więcej  n=1.32 (ciąg silnika dodal 0.04g), to całkowita siła nośna była równa około 103 t, przy masie samolotu 78 t.

Pan Profesor użył w tym zdaniu terminu loading factor (który np. w Wikipedii występuje jako „load factor”, a w Raporcie MAK jako „Ny”). W największym skrócie: jeśli samolot nie wznosi się i nie jest przechylony na skrzydło, a przyspieszenia pionowe mierzone są w układzie samolotu (jak w tupolewie) to load factor =1.
Przy zachowaniu powyższych warunków, ale w czasie wznoszenia load factor >1
Przy zachowaniu powyższych warunków, ale w czasie opadania load factor <1

Jak wiemy, w Smoleńsku tuż przed i za brzozą samolot wznosił się i prawie nie był przechylony na skrzydło (przechylenie ok. 2 stopni możemy pominąć w tych rozważaniach).

Pod notką pokazuję wykresy z raportów, z których wynika, że przed i za brzozą samolot miał load factor ok.1,3 (większy występuje w Raporcie Millera, ale zamierzona przez komisję nieczytelność wykresu uniemożliwia dokładne wnioskowanie). Wkrótce zobaczymy co wyniknie z tych wartości dla Pana Profesora Artymowicza.

Jest bardzo prosty sposób na obliczenie siły nośnej jeśli dysponujemy danymi dotyczącymi load factor i masy samolotu, a ponadto zachowane są warunki geometrii lotu o których napisałem powyżej.

Otóż: load factor = (siła nośna/masa samolotu)

A teraz sprawdzamy co powyżej napisał Pan Profesor Artymowicz: przyjął on load factor =1,32 (z raportów) i masę samolotu 78 ton.
Stąd siła nośna = load factor * masa samolotu = 1,32*78 = 102,96 tony.
Wszystko się zgadza: zgodnie z tym co napisał Pan Profesor Artymowicz w (1), samolot tuż za brzozą (w domyśle: pozbawiony końcówki lewego skrzydła) miał siłę nośną ok. 103 ton.

Pan Profesor Artymowicz pisze dalej:

(2) Założę, ze przed brzozą siła nośna na skrzydłach wynosiłaby przy 13.5 stopni pochylenia (trzymajmy ten kąt stały; w istocie był on tam mniejszy, bo pochylenie rosło) 103+14 = 117 t (w istocie było mniej, bo siła od momentu ostatniej rejestracji przyspieszenia wzrosła, a akcelerometr może mieć też własne drobne opóźnienie). Ta liczba jest przybliżona.

Tutaj już Pan Profesor z pewną taką nieśmiałością podaje, że przed brzozą siła nośna wynosiła 117 ton. Spieszy nas także przestrzec, że jest to wartość „przybliżona”.
Najpierw sprawdźmy, jak Load factor przed brzozą wygląda na wykresie MAK: jest mniejszy niż 1,32, ale, aby dać handicap Panu Profesorowi, przyjmijmy że jednak powinien równać się 1,32. A teraz, jak uczył towarzysz Dzierżyński: ufam ale sprawdzam.

Pakuję zatem do  wzoru : load factor = (siła nośna/masa samolotu)

load factor = (117/78) = 1,5

Oops... 1,5? A powinno być 1,32. Panie Profesorze Artymowicz, gdzie w Raportach podział się brakujący load factor o wartości ok. 0,2?

WNIOSKI:


1. Pan profesor Artymowicz usiłuje nas przekonać, że po utracie 14 ton siły nośnej samolot wznosił się z takim samym przyspieszeniem jak wtedy, gdy dysponował pełną siłą nośną. W takim razie sugeruję aby Pan Profesor, jako szeroko znany praktyk awiacji, pomyślał nad skonstruowaniem takiego samolotu (ale nie „lifting body”!), który potrafiłby wznosić się  w ogóle bez skrzydeł. To będzie prawdziwy hit przemysłu lotniczego w czasach kryzysu.

2. Wartość siły nośnej przed brzozą obliczona przez Pana Profesora Artymowicza nie ma żadnego uzasadnienia w wykresach Ny z raportach MAK i KBWL LP, a więc nie dotyczy katastrofy w Smoleńsku.

POST SCRIPTUM.

Pan Profesor Artymowicz z własnej, nieprzymuszonej woli wdał się w jednostronną polemikę z ekspertem Zespołu Parlamentarnego, doktorem Berczyńskim. Cytat:

(3) Wiele osób, głównie KaNo, jak i zdaje mi sIę najnowszy ekspert zespołu Macierewicza, dr inż. Berczyński, napotkało problem z oszacowaniem, ile ton siły nośnej "urwało się" na brzozie. Wg. zespołu, to 3 lub 5 ton, słyszałem w każdym razie obie liczby, tę pierwszą w związku z zebraniem zespołu 14.06.12.

Dla doktora Berczyńskiego (który, jak pamiętamy, jako doświadczony inżynier lotniczy, szacował tę wartość w pamięci, a nie „obliczał” jak Pan Profesor Artymowicz) bardziej niekorzystna jest utrata siły nośnej o wartości 3 ton. Ponownie pakujemy do wzoru:
load factor = (106/78) = 1,35.

Zgodne z wykresem MAK? Prawie, tam mamy 1,32, ale jeszcze raz podkreślam że doktor Berczyński SZACOWAŁ ubytek siły nośnej rozmawiając z dziennikarzem. Zatem, na podstawie wykresu, możemy stwierdzić, że szacunek doktora Berczyńskiego jest o wiele bliższy danym MAK niż obliczenia Pana Profesora Artymowicza.

POST SCRIPTUM 2, CZYLI ALE OSSO CHODZIII?

Ponownie oddajemy głos Panu Profesorowi Artymowiczowi:

(4) Jeśli różnica sił nosnych na prawym i lewym skrzydle wynosiłaby tylko 3-5 ton, jak szacują eksperci zespołu parlamentarnego, czyli ok. 3 razy mniej niż naprawdę, to przyspieszenie byłoby trzy razy mniejsze, mniejsze byłoby też asymptotyczne tempo obrotu i to spowodowałoby, że samolot nie byłby w stanie obrócic się w ciągu 4.7s (czas lotu pomiedzy brzozą a polem destrukcji) nawet o 90 stopni, ani spaść po przebyciu 320-350 m od brzozy. Poleciałby dużo dalej.

Czy domyślają się Państwo już, dlaczego Pan Profesor Artymowicz w swoich obliczeniach zignorował wartości Ny przed brzozą, znajdujące się w Raportach?

Obrazek

Obrazek

http://naszeblogi.pl/30585-pan-profesor ... ily-nosnej

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


04 lut 2013, 06:15
Zobacz profil
Amator
Własny awatar

 REJESTRACJA13 gru 2012, 19:19

 POSTY        19
Post Re: Katastrofa smoleńska
Ten co wie, że wie – tego słuchajcie,
ten co wie, że nie wie – tego pouczcie,
ten co nie wie, że wie – tego obudźcie,
ten co nie wie, że nie wie – tego zostawcie samego sobie.


NIE MA BEZWARTOŚCIOWYCH ZIÓŁ - TYLKO BRAK WIEDZY

Tak mawiał Avicenna, albo Ibn Sina (Abn Ali al-Hussain ibn Abdullah ibn Sina), naczelny średniowieczny filozof i medyk islamu. Z pewnoscią nie miał na myśli informacji o tym, ze PLF 101 orał ziemię jak pługiem, wrzecionokształtnym czubkiem ogona (statecznika pionowego).  Jednak dał dobrą radę, a fakt rycia ziemi jest istotnie wartościowy, choć dotąd nie wykorzystany do sprawdzania hipotez dynamiki katastrofy smoleńskiej. Fakt ten powinna wyjaśnić każda poważna koncepcja pretendujaca do miana wyjaśnienia katastrofy.

Jakie były pierwsze ślady zostawione na polu destrukcji samolotu? Mniej więcej w tym samym czasie tupolew uderzył w dość płaskim locie czubkiem ogona i kikutem skrzydła, a bardzo krotką chwilę później odwróconym prawie do góry kołami przodem kadłuba, kokpitem, który został starty na drobne kawałki. Znaleziono wiele złomu metalowego, znaleziono ciała, ale wielu przedmiotów, w tym jednego rejestratora eksploatacyjnego, brak. Inne fragmenty kadłuba zachowały się znacznie lepiej. Patrząc na schemat budowy TU-154M to oznacza, że pochylenie kadłuba samolotu w stosunku do horyzontu było pomiędzy 0 a 10o w doł (0o...-10o). Dzięsieć stopni to kąt pomiędzy horyzontem a linią od czubka ogona do sufitu kokpitu. PKBWL (komisja Millera) określiła pochylenie w momencie kontaktu z ziemią na około -6o, zaś kąt spadku na 10-12o(muszę sprawdzić to drugie, tak to zapamiętałem). Z raportu MAK (rys. 25) wynika zaś, że ostatnim zarejestrowanym pochyleniem było mniej więcej zero stopni i że tuż przedtem szybko spadało. Spodziewać się więc można końcowej ujemnej wartości (zapis ostatniego odczytu żyro-wertykali nie przetrwał, ponieważ rejestratory parametryczne robią to w określonym tempie i porządku, buforując dane do momentu zapisu trwałego w pamięci nietrwalej).  KBWL w zał. 4 (tabela 1) podała kąt pochylenia -6o jako 'wyliczony'. Takim terminem określa też inne dane, jak kąty przycięcia drzew, są to więc fakty wyznaczone ze znanego ksztaltu przedmiotu,  który nanosił ślady na drzewa i ziemię, ale nie było to wyliczenie teoretyczne tego typu, ktore tu przedstawię. Gdyby pochylenie było większe niz 10 stopni, pierwsze ślady i pierwsze rozrzucone detale samolotu pochodziłyby z jego przedniej części, a tak się nie stało.

Można spytać: dlaczego samolot dotknął ziemi w położeniu prawie poziomym?. To oczywiście pewnego rodzaju przypadek, ale bardzo użyteczny, bo kąt pochylenia zmieniał się bardzo szybko i jego konkretna wartość nie jest w żaden sposob "typowa", standardowa. Samolot po wynurzeniu się z chmury, kiedy piloci dostrzegli swój wielki problem w postaci podnoszącego się szybko terenu, wyhamował opadanie i przeszedł na wznoszenie; pochylenie kadłuba najpierw wzrosło do 20 stopni (już po urwaniu 1/3 skrzydła), a potem zaczęło po obrocie na plecy szybko maleć. W tym sensie to przypadek, że do zderzenia nie doszło przy małym dodatnim, ani przy większym ujemnym pochyleniu (pitch). Jak mówiłem,  to daje świetne pole do testowania modeli wypadku.

Jeśli by samolot nie robił półbeczki, sprawa miałaby się nieco inaczej.  Np. dla hipotez wybuchów na pokładzie to niewygodny fakt: postulują one, że gdzieś wysoko, 30 m nad ziemia, coś się stało, że tupolew rozleciał się i spadł. Niestety te koncepcje nie biorą pod uwage tego, że byłby to spadek dość chaotyczny, a samolot nie mógłby spaść w takiej konfiguracji (w jednej części) i w takim płaskim ułożeniu jak to zrobił! Na przykład, część przednia oddzielona od tylnej uderzyłaby w ziemię pierwsza, kokpitem, a kompletnie niewyważona cześć centralna uniosłaby się dość wysoko pociągnięta w góre prawie stutonową siła nośną i doszłoby po pierwsze do dużej separacji przestrzennej tych dwóch części, do późniejszego i zapewne dalszego spadku centropłata, jak i do kompletnie przypadkowgo ułożenia kątowego zarówno ogona jak i centropłatu. Jest niesłychanie malo prawdopodobne, by opisane fakty - w szczególności dot. położenia centropłata i ogona w chwili przyziemienia - odtworzone zostały w wyniku jakiegokolwiek wybuchu.  Rozwiąznie zagadki samolotu orzącego ziemię skrzydłem i jednocześnie czubkiem (nie oderwanego wtedy jeszcze!) ogona kryje się więc w beczce smoleńskiej i tylko w niej. Żadne inne koncepcje nie tłumaczą dobrze faktów. Ba, powiedziałbym, że nie ma żadnych innych koncepcji. Są domysły, ale nie ilościowe, a wyłącznie jakościowe (i błędne fizycznie) wypowiedzi, odpadają więc w przedbiegach.



KĄT NATARCIA  I  UŁOŻENIE SAMOLOTU  W  MOMENCIE  KOLIZJI

Istnieją ogólne wzory na transformacje współrzędnych wektora obracanego o dany kąt wokół innego znanego wektora lub wersora osi. Chodzi nam o tu o kąt, jaki tworzył wiatr względny (relative wind), czyli ruch napływającego powietrza względem skrzydła, z jego płaską powierzchnią referencyjną, o ktorej więcej powiem za chwilę. Najważniejsza dla ustalenia dynamiki lotu jest składowa wiatru względnego prostopadła do skrzydła, wiemy bowiem z zapisów rejestratorów PLF 101, że prędkość wzdluż profilu skrzydła zmieniała się tylko nieznacznie wokół wartości V=75 m/s w ostatnich sekundach lotu. Można ją przyjąć w przybliżeniu za stałą. Również składowe wzdłuż rozpiętości skrzydła nie są tutaj ważne, natomiast prędkość powietrza prostopadła do skrzydła, wz, jest zasadnicza dla ustanowienia kąta napływu (kąta natarcia skrzydła, AOA).

Oznaczmy kąt pochylenia kadłuba jako  θp (p od "pitch"), a kąt pochylenia powierzchni referencyjnej płata do wiatru jako θ. Są to w praktyce bardzo bliskie co do wartości kąty,  różnią się o nie więcej, niż kilka procent, gdyż kąt ślizgu β nie przekraczał około 15 stopni i można go dlatego pominąć:

sin θp = sin(θ) cos(β) = sin(θ) (1-β2/2 +...) ~ sin θ, zatem θp ~ θ.

Są to katy w ukladzie samolotu, wiec jeszcze nie uwzgledniajace przechyłu. Oznaczmy kąt przechyłu jako γ, a składową prędkości wznoszenia samolotu w przechylonym kierunku normalnym do skrzydła jako

Vz = cosγ Vpion,

gdzie Vpion to znana z modelu końcowa szybkość wznoszenia (tj. opadania) pionowego, równa  ~ -19 m/s, co daje Vz ~  +15 m/s.

Tangens kąta napływu wiatru na skrzydło można zapisać z geometrii jako

tan α = wz/V =  sin(θ) (cos(γ)2 - (Vz/V)2 )1/2 - cos(θ) (Vz/V) +ωy/V

W ogólności, oprócz ruchu samolotu (Vz) i jego ułożenia (θ,γ), na kąt natarcia ma też wpływ obrót skrzydła dany poprzez prędkość kątową ω i odległość od osi obrotu (y). To daje możliwość obliczenia AOA lokalnie, na kawałku skrzydła oddalonym od osi obrotu, ale nie będe tego w tym rozdziale wykorzystywał, więc przyjmijmy y=0 dla centropłata.  Po uproszczeniu ze względu na małe kąty θ i α, mamy

α = wz/V =  cos(γ) [  θ   (1- (Vpion/V)2)1/2 -  Vpion/V]

Uwzględniam w programie symulacyjnym także niewielki wiatr prawdziwy. Ponieważ samolot zmienia kurs, jego kierunek w stosunku do skrzydła ciągle się zmienia. Nie będę kodował tu ręcznie długich wzorów na tę małą poprawkę, poprzestanę na szkicu ważniejszych efektów.

Jak nachylona jest do osi samolotu płaszczyzna referencyjna skrzydła i co napradę jest tą płaszczyzną? Gdy mówimy o AOA (standardowo zdefiniowanym kącie natarcia) to płaszczyzna referyncyjna nachylona jest pod kątem αfix (kąt zaklinowania skrzydła). Chcąc odnieść się do siły nośnej, powinniśmy uwzględnić jeszcze  to, że zerowa siła nośna wytwarzana jest przez skrzydlo nachylone pod pewnym znanym, niezerowym katem α0L w stosunku do cięciwy skrzydła.  Warto przyjać, że płaszczyzna referencyjna to taka, że cięciwa profilu leżaca w niej nie daje siły nośnej. Ten kąt jest w przypadku tupolewa z klapami opuszczonymi na 36o równy w przyblizeniu α0L = -8o oraz -6.6o (Bechtir 1997, rys. 1.5, odpowiednio,  krzywe z efektem gruntowym i bez niego). Ponieważ mam jednak wątpliwości do co dokładności schematycznego wykresu opisującego efekt gruntowy (nie zgadza się on z teorią aerodynamiczną, opisana np. przez Katza i Plotkina 2006, zob. bibliogr.; m.in. efekt gruntowy musi dawać przyrost wspołczynnika CL zależny od kąta natarcia),  to przyjmę brak efektu gruntowego. Przyjęcie krzywej dla efektu gruntowego (lub efektu gruntowego tylko przy brzozie) przy daje ostateczny kąt nachylenia kadłuba różny o ułamek stopnia od wyniku liczonego bez niego, zatem nie warto wnikac w tę osobną, interesujacą sprawę zbyt głęboko w tutejszych oszacowaniach. Mamy ostatecznie

α  = (1- (Vpion/V)2)1/2  cos(γ) θp + αfix - α0L - Vz/V

Kąt zaklinowania to αfix = 3o (w części skrzydła dającej największą siłę nośną). Przypomnę, że kątem natarcia zwykle nazywa się w literaturze lotniczej nieco inny kąt  AOA = α + α0L.

Przy brzozie Bodina nasz kąt α miał wartość α0 = 13o (pitch) +6.6o+3o-4.8o, czyli α0 = 18.3o.  Standardowe AOA wyniosło wtedy tylko 11.7o, dużo mniej niż wartość  krytyczna  αkr~20o (por. Bechtir et al. 1997, rys 1.5). To po pierwsze ilustruje, ze płat w tym miejscu był bardzo daleki od przeciągniecia, a po drugie pozwala założyć liniowość siły nośnej w funkcji kata α. Niezależnie od wartości współczynnika proporcjonalności, możemy zapisać następujący związek z czynnikiem obciążenia (load factor) n:

α/α0 = n/n0,  

gdzie n0= 1.32g za brzozą Bodina (g=9.81 m/s2). Przy zerowym kącie α, siła nośna znika, a zatem n=0, tak jak w powyższym wzorze. Jeśli zaś chodzi o ostatni moment lotu, to mamy tam n ~ 0.36g (por. dane obu oficjalnych komisji).  Przeciążenia są dobrą miarą kątów natarcia.

Mając związek α z kątem pochylenia θ (bliskim szukanemu θp), możemy najpierw wyznaczyć α,

α = (0.36/1.32) 18.3o = 5o,

a stąd AOA = α+α0L= α-6.6o ~ -2o. Teraz już mały krok do oszacowania położenia kadłuba w stosunku do horyzontu.

PARAMETRY  

Parametry w momencie pierwszego kontaktu z terenem, który nastapił po 4.5 sekundy po przelocie koło brzozy Bodina, gdy środek masy był 342 m w kierunku zachodnim od niej, a 853-342 m na wschód od progu pasa 26, nieco zmieniały się jeszcze przez ułamek sekundy, do chwili destrukcji całego kadłuba. Przyjmijmy jednak, że tylko tym pierwszym punktem się tu interesujemy. W modelu dynamicznym z poprzednich rozdziałów, istotne parametry wynosily: γ=146o, tempo opadania  Vpion ~ -19 m/s, czyli Vz~ -15.7 m/s.



WYNIKI: KĄTY POCHYLENIA I SPADKU SAMOLOTU

Vpion/V ~ -0.25 (lub 14.5o w dół),

i to jest jednocześnie końcowe nachylenie trajektorii lotu do horyzontu. Jest tylko nieco większe, niż oszacowane przez PKBWL równe 10-12o.   Natomiast  Vz/ V ~ 0.21 (lub 11.9o w góre), to jest zmiana kąta natarcia ze względu na opadanie tupolewa w ostatnim momencie lotu.

Po podstawieniu wartości i pokręceniu korbą kalkulatora albo paru ruchach suwaka logarytmicznego, dostajemy

cos(γ) θp  ~ (1- (Vpion/V)2)-1/2 (α - αfix + α0L +Vz/V) ~   7.5o

Nie potrzeba wyliczac θp, gdyż to kat pochylenia w układzie samolotu (przechylonym); z ziemi pochylenie widoczne jest jako kąt o wartości cos(γ) θp , albo

pitch  ~  -7.5o

To jest ta ostateczna odpowiedź,  zgodna niezle z raportami oficjalnymi, gdzie -6o zostało wyznaczone empirycznie, najprawdopodobniej wprost po śladach na ziemi, w oparciu o znaną geometrię samolotu. Dokładność  wyznaczenia empirycznego, jak i teoretycznego, jest nie większa niż 1 do 2 stopni, więc wyniki te są zgodne.

Teoria  pół-beczki  smoleńskiej  znów  zdała  trudny  egzmin. Kąt spadku trajektorii i kąt pochylenia samolotu dołączają do prawidłowo obliczonego wcześniej kąta przechyłu. (Jak pamiętamy, również obliczone miejsce spadku samolotu i kierunek magnetyczny pola odłamków 240o są zgodne z pomiarami).



KĄT ŚLIZGU TAKŻE SIĘ ZGADZA  

Jak zmieniał się kąt ślizgu samolotu (yaw)?  W moim modelu, w t=2.42s, kiedy przechył=90 stopni, w odległości x=187 m za brzozą Bodina, pochylenie=18.3o, a trajektoria wznosi się pod kątem 3.9o, czyli mamy wtedy prawy slizg 14.4o.To głównie wynik wciśniecia prawych orczyków przez pilotów. (Tuż za brzozą samolot doznal niewielkiego lewego ślizgu, który szacowałem już uprzednio na niecaly stopień, ale skompensowany on został później przez większy opór prawego skrzydła. Orczyki czyli ster kierunku były ważniejsze.)

Potem ten ślizg urósł w końcu do 25...28 stopni. Nie liczę tego super dokładnie, po prostu oszacowałem to mnożąc ślizg w pozycji pionowej skrzydeł  razy niecale dwa, bo czas przyrósł niecale dwa razy od t=2.42s do t=4.53s. Po obrocie do 146.6 stopni dało to heading rożny o około  cos(146.6)*(25...28)o  = -21o ... - 24o. Innymi słowy, MH powinien być równy około 240o-(21..24)o= 219o...216o. Ostatni rejestrowany kąt magnetic heading z tego, co pamiętam, to właśnie 216 stopni, czyli żadnej sprzeczności znowu nie ma, jest niezła zgodność modelu i danych instrumentalnych. Busola żyroskopowa zdaje się działała wystarczajaco dokładnie w położeniu odwróconym!

A tutaj jest najnowszy rysunek trajektorii pionowej wzgledem ziemi dla chcacych zobaczyc co spadlo gdzie i w jakiej kolejności (kwadracik przy końcu każdej krzywej odpowiada jednej i tej samej chwili czasu) - http://planets.utsc.utoronto.ca/~pawel/rys3-19jan.png


źródło: http://fizyka-smolenska.salon24.pl/4748 ... wal-slizgu

autor przedstawia się następująco:
Nazywam sie Paweł Artymowicz, ale wolę tu występować jako YKW. Latam wzdłuż i wszerz kontynentu amerykańskiego. Jestem niezłym, szeroko cytowanym profesorem fizyki (zestawienie z dwoma znanymi osobami poniżej). Sądzę, że znam najważniejsze przyczyny smoleńskiej katastrofy, chociaż nie są czysto fizyczne. Mam psa, rowery i kilka najwyższych stopni naukowych nadanych mi przez różne kraje, tylko ich tu nie wymieniam, bo to nie ma tu nic do rzeczy. I coż, że byłem stypendystą Hubble'a (b. prestiżowa pozycja fundowana przez NASA) jeśli nie umiałbym nic policzyć i rozwikłać części "zagadki smoleńskiej". To, co mowię lub liczę wybroni się samo. Nie mieszam się do polityki, ale gdy polityka zaczyna gwałcić fizykę, a na dodatek moje ulubione hobby - latanie, to bronię tych drugich, omawiając różne obrażające je teorie. Często nie mam ogonków i zwracam się do was per "drogi nicku", czyli właściwie per Ty, co nie oznacza, że was nie cenię. Wręcz przeciwnie. Jestem tak kulturalnym forumowiczem, że z 2 wyjątkami (bezpodstawnymi) od 8 lat nikt mnie nie zabanował.
.......................
[Uzupełnienie o wskaźnikach naukowych: mam wysoki indeks Hirscha h=25 oraz 4.1 razy wiecej cytowań na pracę niż średnia w mojej dziedzinie - fizyce. Całkowita liczba cytowań ponad 2700. Dla porównania, prof. Binienda miał w 2011 dużo niższy wskaźnik h=8 oraz 1.18 razy średnia liczbę cytowań na pracę, w dziedzinie inżynierii. dr Nowaczyk ma w porównaniu ze mną b. mały samodzielny dorobek naukowy.]


04 lut 2013, 19:55
Zobacz profil
Amator
Własny awatar

 REJESTRACJA13 gru 2012, 19:19

 POSTY        19
Post Re: Katastrofa smoleńska
NIE BYŁO EKSPLOZJI

#1. Oderwana końcowka skrzydła nie powstała w żadnym wybuchu. Zachowała się w wyśmienitym stanie. Aby ją urwać, potrzeba dużego ładunku trotylu, który zmasakrowałby jej blachy, a nie poszarpał je tylko wzdłuż jednej waskiej linii rwania.  Końcowka nadaje się właściwie jeszcze teraz do zamontowania w innym samolocie, po niezbędnych naprawach; nawet nie jest opalona wybuchem.

#2. Trawa położona strugami silników na stoku doliny przed brzoza Bodina mówi o locie tupolewa tuż ponad terenem. Przycięte drzewka też, naturalnie. O tym samym mowią także liczni świadkowie. Są zapisy niezależnych instrumentów pokładowych wyprodukowanych i odczytanych w USA (!!!) i Rosji, a także w Polsce. Chodzi m.in. o zapisy wysokości radiowej (RW). Co więcej, są nawet zdjęcia nafaszerowanego aluminium pnia brzozy Bodina  zrobione przez polskich śledczych. Trudno o więcej dowodów (około dziesięciu niezależnych źródeł).

#3.  Samolot był po prostu źle pilotowany, w wyniku czego opadł pod poziom pasa startowego (-5m WB) zanim nastapiła pierwsza zdecydowana reakcja pilotów: poprawna zamiennik odejścia awaryjnego na drugi krąg. Nieudana,  gdyż za późna. Żaden pilot nie ma najmniejszych złudzeń co do błędu przekroczenia MDA=100m WB (niech nawet będzie ze RW, chociaż to spory bład lotniczy!). Wszyscy oni wiedzą jak bardzo brakowało CRM. Większość pilotów sądzi, że pilot prowadzacy PLF101 świadomie przekroczył Minimum Descent Height. Pewnie chciał zejść do 50 m nad terenem, bo tam miał obiecaną przez kolegów widoczność ziemi (było to niestety nieumyślne przekłamanie informacji, ktora brzmiała "ponizej 50, grubo"; faktycznie było RVV=20-30m). Ale dyskusja tego tematu odbyła się pod poprzednim rozdziałem tego bloga i osiagnęła ponad 1000 wpisów, więc wolałbym odesłać tam zainteresowanych.

#4.  Zderzenie z brzozą Bodina wywołane lotem pod poziomem pasa startowego (w odległości ok. 350m przed nią) było nieuniknione. To, co sie stało później, opisałem w licznych rozdziałach tego bloga. Była to półbeczka smoleńska. Pozostawiła setki konarow przyciętych dokładnie tak, jak to wynika z fizyki beczki, nie ma w tej rekonstrukcji żadnych większych rozbieżnosci z tym, co wszyscy wiemy o wypadku.

Jeśli więc samolot został wysadzony w powietrze w ostatniej chwili, kiedy już spadał odwrócony ponad 90 stopni, prawie do góry kołami, to pytam: po co? Ta eksplozja była już zupełnie nikomu (nawet zmachowcom) niepotrzebna. Obecnosc materialu wybuchowego oznaczałby, że ktoś pracowicie przygotował zamach, ale go nie przeprowadził: polscy piloci uprzedzili zamachowców i zrobili sami prewencyjny CFIT. Głupszej hipotezy nie słyszalem, a muszę powiedzieć, że uważnie studiowałem blogi zamachistów z s24 i niejedno widziałem!

#5.  Powtórzę pytanie zadane na konferencji smoleńskiej 22 października panu Macierewiczowi  przez prof. Marka Czachora: to gdzie nastapił wybuch (trotylu)? To zasadnicze pytanie, ponieważ tu się nic nie klei. Nie ma dobrego miejsca! Hipoteza wybuchów jest bez przerwy naginana do doraźnych sytuacji i celów, tak że te miejsca wybuchów zawędrowaly tak daleko wprzód, iż obecnie postulowane eksplozje trotylu nie maja żadnego przyczynowego związku z katastrofą, polegającą na CFIT-cie.

[Tezę dwóch wybuchów stworzył adiunkt Nowaczyk, a dr Szuladzinski tylko ją werbalnie potwierdził, ale tak naprawdę obalił,  poprzesuwał bowiem w czasie i przestrzeni tak, że dotyczy teraz zupełnie innego miejsca i czasu. Nowaczyk sugerował, że dwa tąpniecia na wykresie przyspieszenia pionowego to 2 wybuchy.
Po  tej teorii zostały już tylko wspomnienia, ponieważ 1-sze drgnięcie akcelerometru nastąpiło jak wiadomo tuż koło brzozy Bodina, dużo za wcześnie jak na wybuch Szuladzinskiego, a 2-gie niecałą sekundę później. to opisał już w s24 ford prefect. To drugie zaburzenie wykresu przyspieszenia to wcale nie przyspieszenie. Teraz wiadomo dokładnie gdzie i skąd się wzięło: to było przesilenie (spięcie) w instalacji elektrycznej tupolewa, ktory w tym momencie cial przewod linii energetycznej, jak to wykrył paes64.]

#6. Zamachiści zespołowi (tzn. ludzie dopatrujacy się zamachu) z otoczenia Macierewicza twierdzą teraz (por. raport Szuladzińskiego) że wybuch #1 nastapił koło TAWS #38 a drugi koło ostatniego FMSa. Jednak stamtąd końcowka skrzydła musiałaby powrócić jakieś 40m do tyłu. To wymaga zdetonowania aż 96-ciu 4kg-owych granatników wypchanych po brzegi trotylem, inaczej skrzydło nie zawróci (fizyka, szkoła podst.) Ostatecznie, leci do przodu aż 270 km/h. Por. poprzednie rozdziały tego bloga. A wiec kompletny nonsens! Miejsce spadku końcówki skrzydła przeczy całkowicie teorii Macierewicza et al.

#7. Wyobraźmy sobie, że końcówka oderwana została dużo dalej, niż przy brzozie, jak chcą zamachiści. Pomiedzy brzoza a ulica Gubienko? Wtedy uderzyłaby w ścianę drzew, które ciągle stoją nienaruszone, jak zauważył Czachor, a tu w s24 dużo wcześniej rado i in. Zaleciałaby też dalej, niż zaleciała. Wiemy z testów FAA/NASA, że urwane końcowki potrafią przelecieć 135m (test DC7). Pod Smoleńskiem końcowka przeleciala  110m od brzozy, ale gdyby wybuch czy inne oderwanie nie nastąpiło tuż koło brzozy, tylko dużo wyżej oraz/lub dalej, to końcowka poleciałaby też dużo dalej, czyli za daleko. Liczyłem w tym blogu odległość jej lotu i zgadza się to przewidywanie z testami amerykańskimi, a przeczy pseudo-aerodynamice prof. Biniendy i pomocników, mówiącej o locie zaledwie 10-12m. WIęc to gdzie znaleziono koncowkę mowi o tym, że urwała się koło brzozy.

#8.  Trotylu nie odpalono na pewno przed szosą Kutuzowa. (A potem już był totalnie zbędny). Samolot o mało w tę szosę nie przywalił, lecąc w wielkim przechyle (o tym mówią: świadkowie, skrzynki parametryczne, ślady na obiektach naziemnych i moje obliczenia). Lecąc nad szosa, samolot już zboczył sporo z orginalnego kursu. Ewentualny rozsadzający kadłub wybuch wcześniejszy, niż w tym miejscu, skończyłby się tak, że cały złom po wybuchu poleciałby prosto w kierunku pasa 26, a nie 20 stopni w lewo. To zasada zachowania pędu.

Za szosą Kutuzowa ostro skrecajacemu, uszkodzonemu samolotowi została już tylko sekunda-półtorej niekontrolowanego lotu opadającego. To za mało na obrót do góry kołami. PLF 101 nie mógł więc lecieć nad szosą w sposób normalny i kontrolowany i doznać za nią eksplozji. Rysunki profesora-amatora z niedawnej konferencji, jak to samolot eksploduje w położeniu do dołu kołami są bzdurą, ponieważ samolot nie spadł w tej pozycji, a do obrotu potrzeba tupolewowi kilku długich sekund oraz kadłuba i skrzydeł w całości i sprawnych. Tylko końcowka skrzydła musi być urwana tak jak była, aby spowodować beczkę. Znów wniosek - pozostała tylko sekunda lotu/spadku za szosą i wybuch trotylu już był kompletnie zbędny.

#9. Ciekawy ten proponowany wybuch w kadłubie: mnóstwo TNT wybuchło, co wg. niektórych amatorskich ekspertyz powyrywało nity, ale płuca zmarłych nie są uszkodzone, bębenki uszne w całości, żadnych śladów wybuchu na ciałach? Ani śladów TNT na ciałach.

#10.  A instrumenty pokładowe też nic nie widziały i nie słyszały! Pewnie maja jakieś sympatie polityczne? Są tak czułe, że wyczują zmianę wysokości samolotu o 25 metrów n.p.m., ale wybuchu, który by je w rzeczywistości rozwalił - nie zarejestrowały. Zarówno te wewnatrz kabiny, jak i na zewnątrz. Za to rejestratory wypadkowe (w tym te ulubione, z UASCorp.) dalej sobie po domniemanym wybuchu (który przeoczyły!) pracowały dalej, chociaż samolot niby się już rozpadł? Czyli oskarżamy Amerykanów o szachrajstwo. I nie wiadomo już kogo o podrabianie głosu pilotów, zidentyfikowanego (jedni z wiekszą inni z mniejszą dozą pewności) przez aż 5 niezależnych ekspertyz fonograficznych, wiecej niż się o tym oficjalnie mówi.

#11.  Nikt na zewnątrz nie widział ani nie słyszał eksplozji trotylu, ktory miałby jakoby  rozsadzić samolot.
Wszyscy świadkowie, rownież na zamachistyczno-antyrządowym filmie "Mgła", mowią o suchym trzasku jak przy wielkiej kraksie samochodowej ale nie o eksplozji poprzedzajacej taką nieuniknianą  kraksę, gdy 80 ton spada na ziemie z prędkościa 250 km/h w przód i ok. 80 km/h w dół. To samo mówi pilot Jaka-40, por. Wosztyl. Z niedalekiej płyty lotniska (0.5 km) nie słychac było żadnego wybuchu. Nie wyleciało od domniemanej eksplozji trotylu żadne okno, nawet nie zadrżało mocno!

#12. Pytanie nasuwa się samo: kto puszcza kaczki dziennikarskie i po jakiego diabła. Przecież do wyborów jeszcze nieskończenie daleko. Jeśli to nie kaczka z tym wykrytym trotylem, to kto ten zwiazek (jeśli tam w ogóle jest) podrzucił? I kiedy, przed czy po katastrofie? Czy to ślady trotylu z II w. św. w ziemi smoleńskiej, czy coś innego. I czy samolot coś/kogoś majacego stycznośc z materiałami wybuchowymi niedawno woził? Testy sa zwykle bardzo czule, tak czułe, że dają wiele falszywych pozytywnych wskazań - wiec dlaczego Rzepa wzbudza panikę, a Wildstein namawia do wyjścia na ulice, podczas gdy prawdziwa bomba pozostawiłaby zapewne miliony razy więcej "wyskoenergetycznych cząste[cze]k".

Zamach, trotylowy czy nietrotylowy, bo przez litość  nie wspomnę o hipotezie bomby nitroglicerynowej, okazał się kompletnie niepotrzebny w sensie technicznym (nie tylko politycznym! o tym drugim od dawna wiemy). Działania zamachowców uprzedzone zostały przez działających niezależnie pilotów, którzy dolecieli, nie reagujac właściwie,  pod poziom pasa  startowego 26 na lotnisku Smoleńsk Północny. Stamtąd w sposób nieunikniony lecieli już, bezradnie patrząc, jak za kilka sekund uderzą w brzozę, jak obracają się na plecy i giną......... w wybuchu?  Nie, w wypadku komunikacyjnym, w którym trotyl okazał się kompletnie niepotrzebny. Tupolew spadł nie wybuchając - nikt tego ani nie widział ani nie słyszał i nie ma na eksplozję żadnego dowodu. Ale, jak słusznie zauważył u siebie i to nie pierwszy raz wywczas, może w końcu rząd zabierze się do wyjaśniania pewnych spraw a nie unikania tematu. albo, jak to mawia Macierewicz, jakiś inny rząd...

Ok, poproszę o następną historyjkę, bo ta się nie za bardzo udała.



WYKRYWANIE  WYBUCHÓW

Gdyby ktoś chciał wiedzieć jak wykryć niezaprzeczalne ślady wybuchu, to było to już omawiane pokrótce w tym blogu. Trzeba poddać wrak analizie mikroskopowej - żadne tam ślady chemiczne, bo te mogą się wziąć z różnych źródeł i w różnym czasie.

Dowodem na wybuch mogą być wg. mnie tylko mikroskopijne części bomby, które utkwiły w aluminium samolotu (wpadając tam z prędkością  około tysiąca m/s; to analiza wykryje jednoznacznie po mikrostrukturze uderzanego materiału). I tak właśnie pracują prawdziwi specjaliści od wybuchów w samolotach; takich śladów się nie da podrobić ani ukryć, w tym przypadku.  Więcej o tym w: Forensic Investigation of Explosions (1998, Alexander Beverage, ed., Taylor & Francis Publ), w rozdziale Evidence of explosive damage to materials in air crash investigations, autorstwa Maurice T Bakera i Johna M Winna. DRA, Defense Research Agency w Anglii robiła wiele badań pomagających rozstrzygnąć kwestię wybuchu w podejrzanych wypadkach samolotowych.

źródło: http://fizyka-smolenska.salon24.pl/4589 ... krzyzowany

autor: prof. Paweł Artymowicz
Autor i współautor licznych publikacji naukowych (w roku 2012: 85 publikacji, ponad 2700 cytowań). Jego specjalnościami  są astrofizyka, astronomia, astrofizyka teoretyczna, dynamika dysków astrofizycznych i układy planetarne. Prowadził badania m.in. w Max-Planck Institute Jena (Niemcy), Service d'Astrophysique w Saclay (Francja), Uniwersytecie Hawajskim (USA), Université de Grenoble (Francja), Instytucie Teleskopu Kosmicznego w Baltimore (USA), Princeton University (USA), Kavli Institute for Theoretical Physics (USA) oraz na Uniwersytecie Kalifornijskim w Santa Cruz (USA), spędzając tam urlopy naukowe. W latach 2000–2004, w okresie pobytu w Szwecji, był zapraszany do nominowania kandydatów do Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki i chemii. Współorganizował ponad 9 konferencji międzynarodowych i wygłosił ponad 20 referatów na konferencjach międzynarodowych. Dodatkowo pełnił funkcję członka redakcji miesięcznika Planetary and Space Science, kierownika szwedzkiego węzła Naukowej Sieci Europejskiej „Planet Origins” i koordynatora sieci europejskiej INTAS (2000–2003).
Posiada amerykańską i kanadyjską licencje pilota amatora (na podst. wikipedia)


04 lut 2013, 20:21
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Katastrofa smoleńska
Wow koledzy, jestem pod wrażeniem, nie miałem pojęcia, że skarbowcy mogą być takimi ekspertami od latania  :)

Niesiołowski bez immunitetu? Sprawa wdowy po Kurtyce powraca

Komisja Regulaminowa i Spraw Poselskich ma się w środę zająć sprawą uchylenia immunitetu posłowi Stefanowi Niesiołowskiemu, jak podała Rp.pl.

To efekt skierowania do sądu sprawy przeciw posłowi PO, którego zdaniem rodziny ofiar ze Smoleńska powinny zapłacić za niepotrzebne ekshumacje, po katastrofie prezydenckiego tupolewa w kwietniu 2010 roku.
Nie może być tak, że tego rodzaju żądania rodzin będą obciążały Skarb Państwa – tłumaczył poseł.
Z aktem oskarżenia przeciwko Niesiołowskiemu w październiku wystąpiła wdowa po Januszu Kurtyce, poprzednim szefie IPN, która poczuła się urażona słowami posła PO.

Tymczasem jak przekonuje pełnomocnik prawny Zuzanny Kurtyki, decyzję o ekshumacji podjęła sama prokuratura wojskowa. Co więcej, Zuzanna Kurtyka w imieniu całej rodziny sprzeciwiła się kategorycznie ekshumacji. Badania prowadzone były więc nie na żądanie rodziny, ale bez zgody i wbrew jej woli – podkreśla w Rp.pl mec. Brzozowska z kancelarii Pasieka, Derlikowski, Brzozowska i Partnerzy.

Wdowa po Januszu Kurtyce domaga się teraz przeprosin i 20 tys. zł na rzecz Stowarzyszenia Rodzin Katyń 2010.


Po wypowiedzi posła Niesiołowskiego sprawa żyła przez długi czas w Internecie, słowa pana posła były przedrukowywane w mediach o ogólnopolskim zasięgu, a w wielu portalach internetowych pojawiły się bardzo przykre i raniące, komentarze i opinie raniące rodzinę Janusza Kurtyki – wyjaśniła pozostałe przyczyny złożenia pozwu mec. Brzozowska.

Poseł PO był dziś nieuchwytny.

http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/ ... rtyki.html


04 lut 2013, 20:55
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Katastrofa smoleńska
prostownik                    



autor: prof. Paweł Artymowicz
Autor i współautor licznych publikacji naukowych (w roku 2012: 85 publikacji, ponad 2700 cytowań). Jego specjalnościami  są astrofizyka, astronomia, astrofizyka teoretyczna, dynamika dysków astrofizycznych i układy planetarne.

Marny to profesor, "fachowiec" rzekomo dziedzin okołofizycznych, który miast udowadniać matematyczno-fizycznie, na liczbach, wzorach, wyliczeniach - zajmuje się bardziej PISANIEM BAJEK.
Zdarzenie z istoty fizyczne (siły, naprężenia, fale...) lemingowy profesorek liczy wyłącznie matematycznie na kątach. No brawo! Następne wyliczenia oprze o prawo Pitagorasa, byle się w końcu coś zgadzało..
Z tego co kojarze to tupolew nie był statkiem kosmicznym, planetą ani dyskiem astrofizycznym.
Lecz tutaj mogę się mylić..

Ale poznajmy bliżej naszego tfu! "autoryteta":..

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Czy P. Artymowicz przy pomocy grupy Żelazny generował paszkwil na "debeściaków"?

W sieci, bo w mediach podobnych rzeczy się nie mówi, krąży coś, co można by nazwać plotką, gdyby nie potwierdzenie informacji przez bezpośrednio zainteresowanego, cytuję za Nowym Ekranem:

Czy to nie Pan, przypadkiem, na forum GW, rozpowszechniał kilka miesięcy temu plotki,co to Panu znajomi (świetnie poinformowani) powiedzieli, co, rzekomo, ci nieszczęśni piloci mieli mówić?
...
Czy może powiedzieli Panu - "Tak lądują debeściaki"? ...

SCEPTYCZNY WIERZYCIEL 107 4457 | 14.09.2011 22:27 http://fizyka-smolenska.salon24.pl/3422 ... nt_4988889

*********************************************************

tak, to ja. ...dla tych, co nie wiedza o co chodzi, pewnien doskonaly. wieloletni pilot LOT powiedzial mi o 'debesciakach' w zapisie dzwieku ze smolenska (nie precyzujac czy to byl dzwiek w #101 czy w jaku-42).
spytalem "slyszales te tasme?". potwierdzil. byc moze nie wszystkie zapisy dzwiekowe sa upublicznione ...
YOU-KNOW-WHO 14 220 | 14.09.2011 23:09. http://fizyka-smolenska.salon24.pl/3422 ... nt_4989118

**********************************************************

W pierwszym zamiarze chciałem zrobić dokładnie to samo, co zrobił „bohater” salonów drugiego obiegu, ale tak nisko nie uda mi się zejść. Przygotowałem małe resume dotyczące Pawła Artymowicza vel „profesor” You know who. Zająłem się tym panem, ponieważ on, od ponad roku, zajmuje się ludźmi, którzy zginęli tragicznie i przed rozprowadzaniem paszkwili w intrnecie nie mogą bronić siebie, ani swoich rodzin. Pan anonimowy you-know-who, od wielu miesięcy rzuca g..m nie tylko w pilotów TU-154M nr 101, ale we wszystkich ludzi, którzy usiłują dojść do prawdziwych przyczyn tej tragedii. Korzystał przy tym z dobrodziejstwa Internetu, gdzie mógł się schować i za nic nie odpowiadać. Zapomniał profesor, że ten kij ma dwa końce, a Internet to broń obosieczna.

Paweł Artymowicz to charakterystyczny przedstawiciel gatunku, najkrócej rzecz ujmując błazen salonowy, który ciska „spiskami”, „oszołomami”, „typową polskością”, „paranoją agenturalną” i tym podobnym fasonem. Przy całej pogardzie dla domysłów, przypuszczeń, niepotwierdzonych źródeł i domorosłych analiz, profesor you know who, jest dokładnie tym, czym gardzi. Domorosły analityk, bez kompetencji, bo trudno astrofizyka, z licencją na awionetkę uznać za fachowca od katastrof lotniczych, chyba, że jego pilotaż właśnie tak wygląda. Z tej pozycji atakuje Biniendę, człowieka, który jest specjalistą w swojej dziedzinie i zajmuje się badaniem wypadków lotniczych od wielu lat, badał również przyczyny katastrofy promu Columbia. W atakach Atrymowicza nie znajdziemy cienia podstaw nauki, operuje takimi argumentami jak dowcip szkolny, żargon „naukowy”, filmiki z crash testów, co jest kompromitujące, ale jeszcze nie prymitywne. Najbardziej prymitywną metodą Artymowicza jest zwykłe pomówienie, innymi słowy obrabianie *** wszystkim, którzy nie pasują Artymowiczowi i tu uwaga… politycznie, nie naukowo. Artymowicz jest klasycznym wychowankiem biuletynu żydowskich komunistów, redagowanego przez Michnika i Blumsztajna. Skóra mu cierpnie, gdy słyszy Polska, antykomunizm, lustracja, SB, ruscy agenci. Z pomarszczoną skórą sypie „dowcipami”, ze szpalt żydowskiego biuletynu. Tyle jeśli chodzi o sylwetkę Artymowicza, bo niczego więcej w tej klasycznej „osobowości” nie znajdziemy.

Dużo ważniejsza jest działalność Pawła Artymowicza, która sprowadza się do dyskredytowania i ośmieszania społecznego śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej. Paweł Artymowicz zaśmieca swoimi paszkwilami i pseudonaukowymi analizami wszystkie możliwe polskie fora. Nigdy nie odpowiedział na konkretne pytania, kolejno kasował swoje „tezy”, po tym jak blogerzy demaskowali jego ignorancję. W polemice zawsze posługuje się tępym dowcipem i argumentacją polityczną, chociaż przysięga się na swoją apolityczność. Jego wpisy byłyby zwykłym intrentowym śmietnikiem jakich multum, gdyby nie to, że śmieci i paszkwile, jakie rozprowadza, są powielane przez biuletyn żydowskich komunistów, z którym Artymowicz nawiasem mówiąc współpracuje, a co najmniej udziela wywiadów. Historia jednego z najpodlejszych paszkwili, jakie robiły wodę z mózgu tak zwanej opinii publicznej, jest wręcz modelowa. Modelowy jest paszkwil, modelowy ciąg powiązań towarzyskich i modelowa spuścizna genetyczna, samego autora. Zacznijmy od tej ostatniej, jak zwykle będę się grzebał  w życiorysie tych, którzy z powodu ideologicznych fobii grzebią po cmentarzach i opluwają żyjących. Ten sam Internet, który pozwala Artymowiczowi obsrywać do woli i kogo popadnie, obsrał samego Artymowicza.

Na stronie http://planets.utsc.utoronto.ca/~pawel/ ... /index.htm znajdziemy interesujący fragment, dotyczący rodziny Artymowicza:

Acknowledgments: Funding for Antares (earmarked 200 kSEK research grant) and Fire Ant extension (202 kSEK from a general-purpose research grant) was generously provided by Vetenskapsradet (Swedish Science Board). We also acknowledge Iouri Belokopytov, Sergio Gelato, and Uno Wänn from the Stockholm Center for Physics, Astronomy and Biotechnology for their interest and help in building this system: the racks provided by Iouri, system work by Sergio, help with the rails on Antares by Uno. Adam Peplinski spent much time and effort brillintly running Antares as a sysadmin. Recently, a grandfather-father-son team of Artymowicz's contributed the rack-mounting for FireAnt: Mikolaj (purchasing, drilling holes), Pawel (design, installation), Adam (installation, simulation of a percussion set using aluminum L-beams and cardboard packaging of servers). Many thanks to all.

Mój angielski jest mniej więcej taki, jak polski Artymowicza, ale pozwala mi z tego tekstu wyciągnąć najistotniejsze informacje, czyli trzech Artymowiczów na gałęzi genealogicznej. Łatwo się tu pomylić, przyjmując, że Mikołaj to dziadek, natomiast Adam, to ojciec Pawła Artymowicza. Na szczęście Adam, syn Pawła Artymowicza, ma większe jaja niż „kolorowy niepodległy” tatuś i swoje wpisy w Internecie sygnuje jak na mężczyznę przystało:

wyprawa do Baltimore http://adam333.blogspot.com/2008/10/wyp ... imore.html

pewnego dnia, około jedenastej wieczorem, tata spytał mnie czy nie chciałbym polecieć jutro rano do Baltimore. zaledwie 700 km na wschód, błahostka. po długim (15 min) wahaniu, postanowiłem polecieć...

tata wyglądał w świetle poranka nieco dziwnie
Obrazek

pogoda była ok, chociaż nad Toronto nie świeciło słońce.
Obrazek

Posted by Adam Artymowicz at 4:44 PM  http://adam333.blogspot.com/2008/10/wyp ... imore.html

Zatem na gałęzi Artymowiczów siedzi dziadek Mikołaj, ojciec Paweł i syn Adam, którego zostawiam w spokoju, chociaż tatuś dzieciom kapitana Protasiuka spokoju nie daje. Do Mikołaja Artymowicza wrócę na sam koniec i obiecuję, że niespodzianek tu nie będzie. Wcześniej zaczepimy o jeszcze jednego Artymowicza, mianowicie Andrzeja, który jest filmowcem, zasłynął między innymi w M jak Miłość, gratuluję, ale ważniejsze, że produkuje filmy pod własnym szyldem: Artymowicz Aviation Art. http://pl-pl.facebook.com/pages/Artymow ... 9388016194 Profesor you know who ten fakt może sobie poczytać jako kolejną kompetencję dla specjalisty od wypadków lotniczych, ale mnie brat Artymowicza interesuje z zupełnie innych powodów. Przytoczę jeszcze raz paszkwil Pawła Artymowicza:


tak, to ja. ...dla tych, co nie wiedza o co chodzi, pewien doskonały. wieloletni pilot LOT powiedział mi o 'debeściakach' w zapisie dźwięku ze Smoleńska (nie precyzując czy to był dźwięk w #101 czy w jaku-42).
spytałem "słyszałeś tę taśmę?". potwierdził. być może nie wszystkie zapisy dźwiękowe są upublicznione ...
YOU-KNOW-WHO 14 220 | 14.09.2011 23:09. http://fizyka-smolenska.salon24.pl/3422 ... nt_4989118

Zwracam uwagę na ten fragment: wieloletni pilot LOT powiedział mi o 'debeściakach' w zapisie dźwięku ze Smoleńska (nie precyzując czy to był dźwięk w #101 czy w jaku-42).

Ci, którzy już odwiedzili stronę na „fejsie”, gdzie swoje produkcje wkleja Andrzej Artymowicz, brat Pawła i syn Mikołaja, wiedzą, że Artymowicz Aviation Art współpracuje z Grupą Akrobacyjną "Żelazny". I to już właściwie koniec faktografii, dalej, żeby nie zejść do poziomu Pawła Artymowicza, nie rozsiewam plotek, tylko uprzejmie pytam:

1) Czy Paweł Artymowicz, sam lub przy pomocy brata Andrzeja, czerpał informacje na temat „debeściaków” od pilotów grupy Żelazny i na podstawie tej „wiedzy”, jedna baba drugiej babie, rozpowszechniał paszkwil oczerniający pilotów TU-154M nr 101?

2) Czy nienawiść do ludzi dochodzących prawdy o ludziach kłamiących, bierze się stąd, że Artymowicz Mikołaj, ojciec Pawła i Andrzeja, to ten sam Mikołaj Artymowicz, który jest zarejestrowany w IPN pod numerem IPN BU 01703/91 jako sługus komuny?

3) Czy bezgraniczna wiara w raport MAK i podważanie każdej niezależnej oceny bierze się u Pawła Artymowicza stąd, że dziadek/pradziadek, stryj ojca lub w jakiejkolwiek innej koligacji Paweł Artymowicz jest powiązany z Jefimem Artymowiczem, nr akt IPN BU 0329/4, który przybył do Polski z ZSRR i przez wiele lat pełnił wysokie esbeckie funkcje, po czym do ZSRR powrócił?


Tylko pytał Piotr Wielgucki (Matka Kurka)

http://www.kontrowersje.net/tresc/czy_p ... ebesciakow

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


04 lut 2013, 21:18
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA23 sie 2009, 07:34

 POSTY        3657
Post Re: Katastrofa smoleńska
wbuluinadzieji                    



prostownik                    



autor: prof. Paweł Artymowicz
Autor i współautor licznych publikacji naukowych (w roku 2012: 85 publikacji, ponad 2700 cytowań). Jego specjalnościami  są astrofizyka, astronomia, astrofizyka teoretyczna, dynamika dysków astrofizycznych i układy planetarne.

Marny to profesor, "fachowiec" rzekomo dziedzin okołofizycznych, który miast udowadniać matematyczno-fizycznie, na liczbach, wzorach, wyliczeniach - zajmuje się bardziej PISANIEM BAJEK.
Zdarzenie z istoty fizyczne (siły, naprężenia, fale...) lemingowy profesorek liczy wyłącznie matematycznie na kątach. No brawo! Następne wyliczenia oprze o prawo Pitagorasa, byle się w końcu coś zgadzało..
Z tego co kojarze to tupolew nie był statkiem kosmicznym, planetą ani dyskiem astrofizycznym.
Lecz tutaj mogę się mylić..

Ale poznajmy bliżej naszego tfu! "autoryteta":..

Ci, którzy już odwiedzili stronę na „fejsie”, gdzie swoje produkcje wkleja Andrzej Artymowicz, brat Pawła i syn Mikołaja, wiedzą, że Artymowicz Aviation Art współpracuje z Grupą Akrobacyjną "Żelazny". I to już właściwie koniec faktografii, dalej, żeby nie zejść do poziomu Pawła Artymowicza, nie rozsiewam plotek, tylko uprzejmie pytam:

1) Czy Paweł Artymowicz, sam lub przy pomocy brata Andrzeja, czerpał informacje na temat „debeściaków” od pilotów grupy Żelazny i na podstawie tej „wiedzy”, jedna baba drugiej babie, rozpowszechniał paszkwil oczerniający pilotów TU-154M nr 101?

2) Czy nienawiść do ludzi dochodzących prawdy o ludziach kłamiących, bierze się stąd, że Artymowicz Mikołaj, ojciec Pawła i Andrzeja, to ten sam Mikołaj Artymowicz, który jest zarejestrowany w IPN pod numerem IPN BU 01703/91 jako sługus komuny?

3) Czy bezgraniczna wiara w raport MAK i podważanie każdej niezależnej oceny bierze się u Pawła Artymowicza stąd, że dziadek/pradziadek, stryj ojca lub w jakiejkolwiek innej koligacji Paweł Artymowicz jest powiązany z Jefimem Artymowiczem, nr akt IPN BU 0329/4, który przybył do Polski z ZSRR i przez wiele lat pełnił wysokie esbeckie funkcje, po czym do ZSRR powrócił?

Tylko pytał Piotr Wielgucki (Matka Kurka)


Tylko PROSTOWNIK może odpowiedzieć  :blink:

____________________________________
Videtur et hoc mihi Platforninem non debere esse
Poza tym uważam że Platformę należy zniszczyć
/Katon starszy/


04 lut 2013, 21:39
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Katastrofa smoleńska
Niemieccy politycy o wraku Tupolewa: o co Rosjanom chodzi?

- Rosjanie otaczają całą sprawę tajemnicą, co skłania do pytania o motywy takiej postawy - powiedział Deutsche Welle Andreas Schockenhoff na konferencji bezpieczeństwa w Monachium. Jego słowa dotyczą sprawy zwrotu wraku Tu-154M Polsce.

Andreas Schockenhoff, wiceprzewodniczący frakcji chadeckiej ds. polityki zagranicznej, europejskiej oraz obrony, który jest także koordynatorem niemiecko-rosyjskiego dialogu społecznego, oczekuje od Moskwy większej przejrzystości i wsparcia przy wyjaśnianiu wszystkich otwartych pytań.

- Partnerzy Polski w UE powinni Rosji o tym przypominać, choć prawnie nie posiadamy żadnych wiążących możliwość nacisku na Moskwę. Dlatego uzasadnione jest pytanie o szanse na sukces - powiedział Schockenhoff, zaznaczając, że Moskwa musi zrozumieć, iż jeśli chce być partnerem UE, to nie może w tej sprawie pozostać niekooperatywna.

Na pytanie, czym tłumaczy postawę Rosji, Schockenhoff powiedział: "Wiadomo, że istnieją najprzeróżniejsze spekulacje na temat przyczyn i odpowiedzialności za katastrofę polskiego samolotu w Smoleńsku. Ale jasne jest, że spekulacje można wyjaśnić tylko dzięki otwartości i przejrzystości, i dlatego postawa Moskwy jest niezrozumiała".
(...)
czytaj dalej
http://wiadomosci.onet.pl/raporty/deuts ... omosc.html


05 lut 2013, 06:00
Zobacz profil
Fachowiec
Własny awatar

 REJESTRACJA14 wrz 2011, 21:56

 POSTY        1263
Post Re: Katastrofa smoleńska
Badman                    



Tylko PROSTOWNIK może odpowiedzieć  :blink:

Może być z tym kłopot bo prostownik ostatnio pisał
prostownik                    



Ten co wie, że wie – tego słuchajcie,
ten co wie, że nie wie – tego pouczcie,
ten co nie wie, że wie – tego obudźcie,
ten co nie wie, że nie wie – tego zostawcie samego sobie.

żeby go zostawić samego sobie.. :D

____________________________________
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie.


05 lut 2013, 07:10
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA10 lis 2006, 07:34

 POSTY        3465
Post Re: Katastrofa smoleńska
wbuluinadzieji                    



prostownik                    



autor: prof. Paweł Artymowicz
Autor i współautor licznych publikacji naukowych (w roku 2012: 85 publikacji, ponad 2700 cytowań). Jego specjalnościami  są astrofizyka, astronomia, astrofizyka teoretyczna, dynamika dysków astrofizycznych i układy planetarne.

Marny to profesor, "fachowiec" rzekomo dziedzin okołofizycznych, który miast udowadniać matematyczno-fizycznie, na liczbach, wzorach, wyliczeniach - zajmuje się bardziej PISANIEM BAJEK.
Zdarzenie z istoty fizyczne (siły, naprężenia, fale...) lemingowy profesorek liczy wyłącznie matematycznie na kątach. No brawo! Następne wyliczenia oprze o prawo Pitagorasa, byle się w końcu coś zgadzało..
Z tego co kojarze to tupolew nie był statkiem kosmicznym, planetą ani dyskiem astrofizycznym.
Lecz tutaj mogę się mylić..

Ale poznajmy bliżej naszego tfu! "autoryteta":..


Konstruktor samolotów światowej klasy ekspert dr Wacław Berczyński podważa ustalenia ws. katastrofy TU-154.

– To pierwszy przypadek takiej katastrofy na świecie"


Światowej klasy ekspert dr Wacław Berczyński jednoznacznie wykazuje, że Tu-154M nie mógł się rozpaść na tysiące kawałków po zderzeniu z brzozą. Jego zdaniem samolot pomimo utraty kawałka skrzydła powinien też bezpiecznie dolecieć do lotniska w Smoleńsku.
Ekspert Boeinga dr Wacław Berczyński twierdzi, że zniszczenia samolotu nie są współmierne do upadku na ziemię przy prędkości 270 km/h z wysokości 20 m.
Powołuje się przy tym na wieloletnie doświadczenie w konstruowaniu samolotów.
Jak zaznacza, przy produkcji samolotów bierze się pod uwagę możliwość katastrofy i projektuje poszczególne elementy tak, aby wytrzymały określone obciążenia.
- Opis katastrofy znany z raportu Jerzego Millera nie pasuje do skali zniszczeń - mówi ekspert.
http://wiadomosci.onet.pl/temat/katastr ... omosc.html

To wszystko w tym temacie.
Prostownik - szukaj jakiegoś innego eksperta.

Podobno Paweł Deresz jest dobry w te klocki. Nie znasz takiego? Były mąż szefowej kancelarii prezydenta Kwaśniewskiego Jolanty Szymanek-Deresz.  :zeby:

____________________________________
"Demokracja to cztery wilki i owca głosujące o obiedzie" R.A.Heinlein


Ostatnio edytowano 05 lut 2013, 18:41 przez kominiarz, łącznie edytowano 1 raz



05 lut 2013, 18:38
Zobacz profil
Amator
Własny awatar

 REJESTRACJA13 gru 2012, 19:19

 POSTY        19
Post Re: Katastrofa smoleńska
Szanowni Komentatorzy

Dziękuję za wszystkie uwagi. W miarę możliwości w miarę sił, możliwości i czasu postaram się w przyszłości do większości z nich odnieść. Na razie w kwestiach ogólnych zauważam co następuję:
1.        Tam gdzie wszyscy myślą tak samo nikt nie myśli zbyt wiele. Może więc jestem Wam również do czegoś potrzebny.
2.        Podobno tylko idiota jest wszystkiego pewny w 100% (nie mam tutaj nikogo konkretnie na myśli). Może warto więc przyjąć, że jesteśmy pewni swych racji na te powiedzmy 99%, skoro zaś pozostaje ów 1%, pozostawmy sobie pewne pole manewru, nie palmy mostów.
3.        Któryś z komentujących tutaj pogardliwie napisał o profesorze fizyku wypowiadającym się o katastrofie smoleńskiej (zaśmieca Internet, wypisuje jakieś wzory itd). To że dwóch amerykańskich profesorów o dość pokaźnym dorobku naukowym ma odmienne zdanie na temat przyczyn tej katastrofy nie upoważnia jeszcze nas do takich opinii, zwłaszcza że na tym forum nikt zapewne z nas nie ukończył studiów na kierunku fizyka bądź pokrewnym, choć nawet gdyby jakimś cudem ktoś taki się znalazł wątpliwe aby był w stanie polemizować z którymś z tych profesorów na poziomie „wyższej” fizyki. Przypomina się mi tutaj pewien chłopski polityk legitymujący się średnim wykształceniem, który zarzucał Balcerowiczowi, iż jest ekonomicznym nieukiem. Zarzut padał ze strony człowieka, który zapewne w życiu nigdy nie przeczytał żadnego ekonomicznego podręcznika.
4.        Jeżeli przedstawiam jakiś artykuł bez jakiegokolwiek swojego komentarza to nadużyciem jest z góry zakładanie, iż całkowicie się z nim zgadzam. Może tak. Może nie. Dyskutujcie wtedy proszę z jego autorem, nie ze mną.
5.     Proponuję bardziej dyskutować z przedstawianymi poglądami, opiniami, ekspertyzami niż z osobami je przedstawiającymi czy tym bardziej z ich rodzicami, dziadkami, rodzeństwem. Równanie e=mc2 nie traci swojej mocy dlatego, że sformułował je Żyd i do tego jeszcze niemiecki. Odruchy Pawłowa następują czy tego chcemy czy nie i cóż z tego że nazwa pochodzi od rosyjskiego uczonego, ba nawet radzieckiego uczonego Iwana Pawłowa.

Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie.


05 lut 2013, 20:23
Zobacz profil
Specjalista
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA30 kwi 2006, 13:31

 POSTY        905

 LOKALIZACJAUS Polska
Post Re: Katastrofa smoleńska
Ofiary katastrofy smoleńskiej miały zniszczone


Szokujący obraz obrażeń ciał ofiar smoleńskiej katastrofy wyłania się z dokumentów sekcyjnych. Wynika z nich, że w kilku przypadkach stwierdzono rozedmę płuc, która objawia się zniszczeniem pęcherzyków płucnych - informuje "Gazeta Polska", która dotarła do dokumentów. Za życia u tych osób nie stwierdzono rozedmy.
Dokumentacja medyczna zawiera także opis wskazujący na krótkotrwałe, ale niezwykle silne działanie ognia, co - jak pisze "GP" - może świadczyć o działaniu fali termicznej.
W najbliższych tygodniach prokuratura wojskowa ma podjąć decyzję w sprawie ewentualnych kolejnych ekshumacji - chodzi o trzy ciała ofiar katastrofy.

Jeden z wniosków złożonych przez członka rodziny jednej z ofiar trafił do Wojskowej Prokuratury Okręgowej (WPO) w Warszawie na początku grudnia. Opis rosyjskich protokołów sekcyjnych nie zgadza się z wiedzą rodziny.


http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title, ... omosc.html


06 lut 2013, 22:08
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Katastrofa smoleńska
1/ W Sejmie zasady są tylko dla niektórych

Komisja Regulaminowa Sejmu nie chce uchylenia immunitetu posła Niesiołowskiego.

"Super Express": - Stefan Niesiołowski powiedział o ekshumacjach ciał ofiar katastrofy smoleńskiej: "Nie może być tak, że tego rodzaju żądania rodzin będą obciążały Skarb Państwa". Złożyła pani pozew.

Zuzanna Kurtyka: - Dokumenty są złożone w sądzie. Aby sprawa stanęła przed sądem, pan Niesiołowski musiałby zrzec się immunitetu. Jego słowa mijają się całkowicie z prawdą, gdyż to prokuratura z urzędu zarządziła ekshumację ciała mojego męża. Ja się temu nawet sprzeciwiałam.

- O co wnosi pani w pozwie?

- Przede wszystkim o opublikowanie przez Stefana Niesiołowskiego oświadczenia z przeprosinami. Chciałabym również, aby przyznał, że ani ja, ani nikt z rodziny nie zabiegaliśmy o ekshumację. Chcemy oświadczenia we wszystkich mediach, w których pojawiały się pomawiające mnie słowa pana Niesiołowskiego. Ponadto pozew zawiera wniosek o orzeczenie od niego 30 tys. zł na rzecz Stowarzyszenia Katyń 2010.

- Stefan Niesiołowski przekroczył granicę?

- Oczywiście. Gdybym uważała inaczej, to nie składałabym pozwu do sądu.

- Komisja Regulaminowa i Spraw Poselskich w stosunku głosów 12 do 8 zarekomendowała Sejmowi odrzucenie wniosku o uchylenie immunitetu posła Stefana Niesiołowskiego.

- Smutne jest to, że w polskim Sejmie zasady obowiązują tylko niektórych, oraz to, że nawołuje się do przyzwoitości innych, a samemu tej przyzwoitości nie dochowuje.

- Jest szansa, że Sejm w głosowaniu nie weźmie pod uwagę rekomendacji komisji?

- Szansa zawsze jest. Niemniej nie sądzę, aby tak było, jeśli utrzymane zostaną standardy, w których pewne zasady obowiązują tylko przeciwników politycznych. W sprawie o pomówienie Marka Dochnala immunitet Antoniego Macierewicza uchylono.

- Poseł Niesiołowski nie przeprosił jak dotąd za swoje słowa?

- Nic nie wiem o żadnych przeprosinach. Nie chce chyba też zrzec się immunitetu. A taka możliwość istnieje.

- Gdyby zwyczajnie po ludzku przeprosił, nie zrzekając się immunitetu, wycofałaby pani swój pozew?

- Sprawa musi być wyjaśniona do końca, a poseł PO chyba nie ma zamiaru przepraszać. Okłamał w tej sprawie społeczeństwo. Uzależniałabym wycofanie pozwu od formy tych przeprosin. Jeśli przeprosi nas wszystkich, to ja wycofam pozew.

Zuzanna Kurtyka
Lekarz pulmonolog, wdowa po prezesie IPN Januszu Kurtyce

http://www.se.pl/wydarzenia/opinie/zuza ... 05455.html

2/ Odważny jak Niesiołowski Stefan

Moim zdaniem Stefan Niesiołowski tchórzliwie chowa się za immunitetem. Wyjątkowo tchórzliwie. Miał odwagę gadać głupoty, które obrażały ludzi, a teraz nie ma odwagi odpowiedzieć za nie przed sądem. Właśnie do tego, do uniknięcia odpowiedzialności za haniebne słowa Niesiołowski chce wykorzystać immunitet. Być może chce, żeby do języka potocznego weszło określenie "odważny jak Niesiołowski Stefan".

Niesiołowski powiedział publicznie w jednej z telewizji, że członkowie rodzin Janusza Kurtyki, Zbigniewa Wassermanna i Przemysława Gosiewskiego powinni sami płacić za "niepotrzebne ekshumacje". Mówił też ze znaną sobie nienawiścią : "PiS-owski motłoch wył na pogrzebach. Na razie były trzy ekshumacje. Myślę, że te rodziny za nie zapłacą, Gosiewskiego, Kurtyki, Wassermanna. Nie może być tak, że obciąża się Skarb Państwa tymi kosztami". Otóż wdowa po Januszu Kurtyce nie chciała, żeby doszło do ekshumacji jej męża, protestowała przeciwko temu. Skierowała do sądu prywatny akt oskarżenia przeciw Niesiołowskiemu za zniewagę i zniesławienie.

Żeby Niesiołowski odpowiadał za to przed sądem, trzeba mu uchylić immunitet. Sprawa trafiła wczoraj do Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich, która miała rekomendować, czy immunitet uchylić, czy nie (ostatecznie zdecyduje o tym Sejm). I jak w tej sprawie zachował się nasz bohaterski Niesiołowski Stefan? Czy zdecydował się wziąć odpowiedzialność za swojej słowa, czy może tchórzliwie próbował uniknąć werdyktu sądu? "Niesiołowski poprosił o nieuchylanie mu immunitetu" - powiedział mecenas Michał Olszyński reprezentujący Zuzannę Kurtykę. Ot, gieroj!

Wczoraj Niesiołowskiego widziałem w telewizji w czasie wywiadu w TVP Info. Zachowywał się jak zwykle, wyzywał ludzi od lizusów, szmatławych w sensie intelektualnym, albo proponował, żeby do tych, których nasz bohater nie lubi, przyjeżdżała karetka z psychiatrą na sygnale. Może mówić takie rzeczy, bo ma pełne poczucie bezkarności. Wczoraj to poczucie bezkarności dała mu komisja, głosując za nieuchylaniem Niesiołowskiemu immunitetu. Brawo, nasz bohaterze, odważny i odpowiedzialny za własne słowa Niesiołowski Stefanie! I jeszcze jedno, to poczucie bezkarności nie będzie wieczne…

http://www.se.pl/wydarzenia/opinie/slaw ... 05451.html

3/ Romuald Ajchler: Niesiołowski musi trzymać język za zębami

Komisja Regulaminowa Sejmu nie chce uchylenia immunitetu posła Niesiołowskiego.

"Super Express": - Komisja Regulaminowa odrzuciła zniesienie immunitetu posłowi Niesiołowskiemu.

Romuald Ajchler: - Tak, ja też głosowałem przeciwko.

- Dlaczego?

- Przy pozwach z powództwa cywilnego zawsze można poczekać i wrócić do roszczeń, gdy minie kadencja Sejmu. Te wnioski się nie przedawniają...

- Tu były dwa pozwy...

- Tak, ale także przy pozwach karnych, jeżeli sprawa dotyczy pomówienia, powinniśmy poczekać na koniec kadencji. Społeczeństwo płaci posłom za siedzenie w Sejmie i żeby stanowili prawo, a nie biegali po sądach.

- Dobrze, ale posłowie dużych partii wybierani są niemal z automatu na kolejną kadencję. Co wtedy?

- Tu decydują wyborcy. Jeżeli uznają, że poseł, który obraża ludzi, powinien ich reprezentować, to mają to prawo.

- Problem w tym, że kiedy chodzi o posła opozycji, jak Antoni Macierewicz z PiS, to większość nie miała problemu z odebraniem mu immunitetu. Poseł koalicji to jednak coś innego...

- I to był błąd. Poseł Macierewicz powinien mieć też utrzymany immunitet, z tego samego powodu. Nie jest mi po drodze ani z jednym, ani z drugim. Powinniśmy się jednak zdecydować albo na zniesienie immunitetu poselskiego w ogóle, albo jeżeli już jest, to niech pozwala posłom pracować.

- Pani Kurtyka nie została obrażona?

- Rozumiem ból rodzin smoleńskich. Nie mnie to jednak oceniać, to oceni sąd po kadencji. Poseł ma też prawo zrzec się immunitetu. Posłowie Niesiołowski, jak i Macierewicz muszą trzymać język za zębami i zająć się pracą.

Romuald Ajchler

http://www.se.pl/wydarzenia/opinie/stef ... 05454.html

4/ Przewodniczący od obrony narodowej
artykuł archiwalny: 24.05.2012
Przeciwnicy Stefana Niesiołowskiego chcieli wczoraj odwołać go ze stanowiska przewodniczącego Sejmowej Komisji Obrony Narodowej. Niesłusznie! Mało kto gwarantuje nam taką zaciekłą (żeby nie powiedzieć: wściekłą) wolę obrony, jaką wielokrotnie zaprezentował publicznie poseł Niesiołowski.

Przeciw wnioskodawcom świadczy już sam powód odwołania. Otóż mają mu za złe nieeleganckie zachowanie wobec dziennikarki przed Sejmem. Tak jakby nie chcieli widzieć sprawy szerzej. Czyż Niesiołowski nie wykazał się szaleńczą odwagą, samotnie szturmując kobietę za kamerą? Wykazał się, oczywiście, że się wykazał! Czyż nie wykazał się męstwem, heroicznie rzucając kobiecie w twarz "won stąd"? O jak najbardziej, mało kto by tak umiał (nie licząc oczywiście żuli)! Czyż nie wykazał hartu i (mimo wieku) siły mięśni, gołymi rękoma odpychając wrogą stal kamery? Och, prawie to było jak bój na bagnety! Któż więc lepiej obroni naród? Trudno znaleźć kogoś wścieklejszego (godniejszego - przepraszam). Postać posła Stefana bezpośrednim czynem dowiodła swych kwalifikacji. Histerycznie się na to stanowisko nadaje!

Po historycznej już szarży Niesiołowskiego na kobietę (co nam będzie przewodniczącego wkurzała!), uświetnionej ułańskim zawołaniem "won stąd", w cieniu kładą się pomniejsze jego zasługi. Na przykład kurtuazyjne, taktowne nazywanie polityków: "cymbałem", "oszustem", "kłamcą", "jak go widzę, flaki mi się przewracają", "obrzydliwy, załgany hipokryta", "ja tę małpiarnię widziałem", "nikczemny dureń" i tak dalej. I najważniejsza cecha mózgu Niesiołowskiego na końcu: on zupełnie serio potrafi innym zarzucać chamstwo.

http://www.se.pl/wydarzenia/opinie/sawo ... 58633.html


07 lut 2013, 06:01
Zobacz profil
Amator
Własny awatar

 REJESTRACJA13 gru 2012, 19:19

 POSTY        19
Post Re: Katastrofa smoleńska
Jeden z SZANOWNYCH KOMENTATORÓW napisał:


W filmie [ŚMIERĆ PREZYDENTA] lot miał status cywilny
Takiego wała! Miał status "M" - military czyli wojskowy.

Rzeczywiście lot prezydencki został zgłoszony przez stronę polską w drodze dyplomatycznej i tą samą drogą uzyskano zezwolenie na jego wykonanie. W planie lotu określono go znakiem M (military) oraz kryptonimem Head, wskazującym na lot z głową państwa (lub szefem rządu) na pokładzie. Nie przesądza to jednak że był to lot wojskowy. Ekspert międzynarodowego prawa lotniczego prof. Marek Żylicz już w 2011 r.  w piśmie „Państwo i Prawo” (4/2011) w artykule dostępnym także przez Internet (http://www.lex.pl/c/document_library/ge ... Id=2221015), rozważając czy samolot Tu-154M przewożący prezydenta i jego świtę można uznać za statek wojskowy, podniósł, że decydującym kryterium jest "rodzaj operacji i sposób użycia statku powietrznego w danym czasie". I doszedł do wniosku, że rozbity pod Smoleńskiem samolot Tu-154M należy uznać za statek powietrzny państwowy - niewojskowy. Co oznacza, że jego lot nie podlegał reżimowi ani konwencji chicagowskiej o międzynarodowym lotnictwie cywilnym ani polsko-rosyjskiego porozumienia z 1993 r. dotyczącego lotnictwa wojskowego. Autor stwierdził, że nie tylko nie był to statek wojskowy, ale (nawet gdyby) dodatkowo "sam status prawny statku powietrznego nie przesądza do końca o przepisach, które rządzą wykonywaniem lotu". W grę wchodzić mogą przepisy międzynarodowe (konwencja chicagowska) albo przepisy wewnętrzne państwa sprawującego zwierzchnictwo terytorialne w stosunku do przestrzeni powietrznej, w której lot się odbywa. Ponadto ewentualne kolizje przepisów i jurysdykcji różnych państw rozstrzyga się na korzyść prawa państwa sprawującego zwierzchnictwo terytorialne w danej przestrzeni. To tzw. zasada całkowitego i wyłącznego zwierzchnictwa państwa w jego terytorialnej przestrzeni powietrznej.
Ponieważ żegluga powietrzna samolotu państwowego nie podlega konwencji chicagowskiej, nie ma ona tutaj zastosowania a właściwe są rosyjskie przepisy wewnętrzne. Zaś zgodnie z nimi (mimo, że w rosyjskim AIP nie był określony reżim prawny dla lotniska smoleńskiego - bo normalnie było nieczynne) "w przypadku podobnych lotów nie odróżnia się lotów statków powietrznych cywilnych i państwowych, a lot samolotu polskiego traktowany był tylko jako lot nieregularny obcego statku powietrznego". Do takich zaś lotów, zgodnie z prawem rosyjskim, stosuje się przepisy jak do lotu cywilnego (również te ustalanie zawarte w raporcie MAK nie zostały podważone polskimi uwagami).
Dodatkowo prof. Żylicz wskazuje, że "prawo międzynarodowe zawiera istotne luki nie tylko w kwestiach statusu statku powietrznego, lecz również w przedmiocie zasad ruchu, którym podlegają statki powietrzne państwowe" ale nie zmienia to, że decyduje prawo rosyjskie.


07 lut 2013, 21:45
Zobacz profil
Zawodowiec
Avatar użytkownika

 REJESTRACJA25 cze 2009, 12:10

 POSTY        3598
Post Re: Katastrofa smoleńska
Konferencja smoleńska

Eksperci Millera są w defensywie. Boją się bronić swoich tez.
Nie ideologia, ale konkrety
Rządowi eksperci, członkowie komisji Millera, nie podejmują dyskusji z ekspertami zespołu Macierewicza. Dlaczego? Ich wyjaśnienia, że praca zespołu ma charakter polityczny, są mało przekonujące, choć pewnie trafiają do już i tak przekonanych. Tych jednak nie interesują żadne dane, konkrety, fakty. Oni poprzestają na hasełkach, dostarczanych przez usłużnych wobec rządu komentatorów. Trzeba zatem założyć, że obrońcy raportu Millera boją się po prostu konfrontacji. Boją się, że nie będą w stanie odpowiedzieć na zarzuty.

Kto chce, może sięgnąć po nagrania z wtorkowej konferencji, na której eksperci pozarządowi przedstawiali plon swoich prac. Nie ma tam ideologii, jest za to mnóstwo konkretów. I dziesiątki pytań, na które brak odpowiedzi. Eksperci, którzy wzięli udział w konferencji, także jej nie dają. Nie twierdzą, że „prezydent Kaczyński został zamordowany”, nie mówią o zamachu. Wskazują na bardzo konkretne, szczegółowe wątpliwości. Multum wątpliwości.

Obraz całości jest dla komisji Millera – o raporcie MAK nawet nie wspominając – druzgocący. Jeśli mamy do czynienia z błędami, to jest ich zatrzęsienie i każą one podać w wątpliwość profesjonalizm rządowych ekspertów. Jeśli zaś to nie błędy, to powstaje pytanie, czemu te zafałszowania mają służyć.

http://www.fakt.pl/Eksperci-Millera-sa- ... 087,1.html


07 lut 2013, 22:42
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 2082 ]  idź do strony:  Poprzednia strona  1 ... 117, 118, 119, 120, 121, 122, 123 ... 149  Następna strona

 Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
 Nie możesz odpowiadać w wątkach
 Nie możesz edytować swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz dodawać załączników

Skocz do: